27.07.2023 o religii, komunizmie i zwykłym...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, nawywijało się znowuż na świecie. I znów zmuszony jestem ostrzec wrażliwe duszyczki moich czytelników, że polecą mocne słowa, tudzież brutalne opisy, więc jeśli mierżą cię one to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Zaczniemy sobie od pytania poniekąd teologicznego: czym powinien zajmować się ksiądz dobrodziej? Otóż powinien on krzewić wiarę, udzielać pomocy duchowej, być dla swoich parafian podporą i przewodnikiem, odprawiać msze i udzielać sakramentów. Zdecydowanie nie powinien natomiast łamać prawa poprzez rozprowadzanie substancji psychoaktywnych - a tym właśnie zajmował się pewien wikary z Żyrardowa, podległy łowickiej kurii 56-letni pan ksiądz Piotr S., który przez 3 lata dilował na rejonie. Obecnie pan ksiądz siedzi w areszcie, grozi mu od roku do 10 lat w pierdlu z art. 59 ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Osobistycznie jestem kurewsko ciekawy po jaką cholerę lubiany przez swoich parafian kapłan zdecydował się na tak kretyński sposób dorobienia sobie.
Problemy religijne dotyczą jednakowoż nie tylko Najjaśniejszej. W Bundesrepublice problemem stała się religijność młodzieży szkolnej. Otóż wśród pochodzących z Ludu Pustyni i Puszczy uczniów olbrzymią popularność zdobywają ostatnimi czasy co bardziej radykalne odmiany "religii pokoju", zwłaszcza sunnicki salafizm. Wyznająca ten odłam gówniażeria zaczyna terroryzować wyznawców innych muzułmańskich nurtów religijnych, nie wspominając już o innowiercach czy ateistach. Terroryzowanie dotyka także nauczycieli, którzy nie wiedzą jak reagować - a nawet jeśli wiedzą to i tak nie reagują bo spotyka się to natychmiast z oskarżeniami o nietolerancję na tle religijnym i rasizm. Dokładnie taki przypadek miał miejsce w Nicolaus-Cusanus-Gymnasium w Bonn. Osobistycznie sądzę, że szkoła nie jest miejscem na nauczanie i wyznawanie jakiejkolwiek religii - a już na pewno nie na terroryzowanie innych w imię jakiejkolwiek wiary i jakiegokolwiek boga. Takich młodocianych fanatyków władze placówki edukacyjnej powinny wypierdolić na zbity ryj i jeśli swym zachowaniem łamali prawo to dać znać odpowiednim służbom.
A jak już jesteśmy przy kłopotach sprawianych przez Lud Pustyni i Puszczy to zerknijmy sobie do Brukseli, gdzie włodarze Związku Socjalistycznych Republik Europejskich starają się przeforsować przyjęcie paktu migracyjnego. Pokazało się, że nie będzie to takie proste, bo do małego grona grona krajów powodujących obstrukcję, składającego się z Polski i Węgier, przyłączyły się niespodziewanie Austria, Niemcy, Holandia, Czechy i Słowacja. Trzy pierwsze znają już z autopsji temat problemów sprawianych przez nadmierną liczbę nie chcących się integrować migrantów, dwa ostatnie najwidoczniej nie chcą tychże problemów doświadczać na własnym terytorium. Osobistycznie bardzo się cieszę, że Polska i Węgry nie są już osamotnione w swej walce. Zmuszanie krajów do przyjmowania niechcianych migrantów jest procedurą wysoce niedemokratyczną i nieetyczną - co, rzecz jasna, ni chuja nie przeszkadza lewomyślnemu naczalstwu eurokołchozu, które demokrację i etykę ma centralnie w dupie. Komunistycznym szyszkownikom Związku Socjalistycznych Republik Europejskich marzy się zduszenie wolności niepodległych państw i podporządkowanie ich swojej władzy. Ale wygląda na to, że Europejczycy nie bardzo chcą śnić czerwony multikulturowy sen wierchuszki - bo wiedzą, lub podejrzewają, że szybko zmieni się on w czerwony od krwi koszmar. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że do przeciwników paktu migracyjnego dołączą kolejne kraje i cały ten poroniony pomysł jebnie na ryj i wyląduje na śmietniku historii, najlepiej ze swoimi lewomyślnymi twórcami.
Zerkniemy sobie teraz za ocean, do Stanów coraz mniej Zjednoczonych. Otóż policja z Las Vegas weszła tam z buta do domu 31-letniego czarnoskórego pana Travisa Dossa, podobno rapera znanego jako "Trap Montana". Pokazało się, że wzmiankowany pan stosował wobec szóstki swoich dzieci dość niekonwencjonalne metody wychowawcze: do jedzenia dawał im jedną dużą frytkę ze znanej sieci barów szybkiej obsługi (na całą szóstkę), zamykał na długie godziny w małych klatkach dla psów bez pożywienia i picia, napierdalał pięściami oraz wszystkim, co tylko wpadło mu w ręce, między innymi patelnią i kablem. Najstarszy potomek zwyrodnialca, 11-latek, kradł obcym ludziom żywność i grzebał po śmietnikach w poszukiwaniu resztek żeby wykarmić rodzeństwo - za co tatusiek regularnie spuszczał mu wpierdol. W chwili policyjnej interwencji chłopak był ciężko pobity, z powodu opuchlizny na twarzy nie widział na oczy, miał siniaki na całym ciele i obrażenia wewnętrzne - wezwani na miejsce ratownicy medyczni natychmiast zawieźli go do szpitala, gdzie lekarze stwierdzili, że pomoc nadeszła praktycznie w ostatniej chwili bo jeszcze kilka godzin i dzieciak prawdopodobnie by zmarł. Co ciekawe: na pana Travisa Dossa doniosła jego partnerka, która także służyła za worek treningowy "Trapowi Montanie" - ale najwidoczniej miała już tego dość, podobnie jak zmuszania do prostytucji. Zwyrol siedzi obecnie w areszcie i czeka na rozprawę z ponad czterdziestoma zarzutami o znęcanie się. Osobistycznie sądzę, że tego skurwysyna powinno się trzymać w klatce na słońcu bez jedzenia przez dwa tygodnie, raz na dwa dni dawać mu do picia jego własne szczyny, a dwa razy dziennie wyciągać z zamknięcia i napierdalać przez kwadrans gumowymi pałami, a po tych dwóch tygodniach bez większych ceregieli publicznie powiesić. Niestety, prawo w Stanach coraz mniej Zjednoczonych nie przewiduje tego typy kary więc najprawdopodobniej ta chujoza wyląduje w pierdlu na długie lata - i pozostaje tylko mieć nadzieje, że pozostali osadzeni zrobią mu z życia co najmniej takie piekło, jakie on zgotował swoim dzieciom.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego