5.09.2023 miszung okołopolski...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, zaczynam drugi etap nadrabiania zaległości pourlopowych bo przez tych kilka dni wiele się na świecie zadziało. Znów polecą grubsze słowa więc jeśli masz na nie alergię to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Pani Małgorzata Zych była do niedawna kandydatką do senatu z ramienia Polskiego Stronnictwa Ludowego. A czemu już nie jest? A bo została z funkcji z hukiem wypierdolona. Przyczyny tejże decyzji nie są dla mnie do końca jasne, ale mogą mieć związek ze stałością poglądów niedoszłej pani senator. Otóż pierwotnie popierała ona rosyjską inwazję na Ukrainę, potem, gdy pojawiła się szansa na ciepły senatorski fotelik, zmieniła zdanie o 180 stopni i agresję kacapów zdecydowanie potępiła, teraz, gdy szansa ta rozwiała się jak sen jaki złoty, pani Małgorzata Zych znowu odmówiła uznania pana Władimira Władimirowicza Putlera (przepraszam: Putina) za zbrodniarza wojennego, tudzież przeprosiła go za takie nazywanie. Wyraźnie więc widzimy, że pani Małgorzata Zych, chociaż senatorką nie jest i najpewniej nie będzie, to nie jest także krową gdyż podobno tylko krowy nie zmieniają poglądów - a pani Małgorzata Zych zmienia je jak rękawiczki a jej stałość można porównać porównać do dachowej chorągiewki.
Zostawiamy teraz Najjaśniejszą i wybieramy się z krótką wizytą za wschodnią granicę, na Ukrainę. Otóż zagościł tamże przewodniczący Międzynarodowej Komisji Śledczej Organizacji Narodów Zagubionych (przepraszam: Zjednoczonych) ds. zbrodni na Ukrainie, norweski prawnik pan Erik Møse. Stwierdził on, że na chwilę obecną nie ma podstaw do oskarżania Rosji o zbrodnie ludobójstwa na Ukrainie. Osobistycznie uważam, że pan Erik Møse powinien wyjąć głowę z dupy, przetrzeć zlepione gównem oczy i zobaczyć, na ten przykład, co kacapscy umundurowani bandyci wyprawiali w Buczy czy Irpieniu. Może wtedy przestałby pierdolić o tym, że nie ma podstaw do oskarżania moskwicinów o ludobójstwo.
A na koniec zerkniemy sobie na zachód, na najnowszy wymysł sterowanej przez towarzyszkę Ursulę von der Leyen Komisji Europejskiej. Otóż szefowa tegoż organu zapałała gwałtowną nienawiścią do wilków, które w zeszłym roku opierdoliły na kolację jej ulubionego kucyka - i teraz towarzyszka Ursula von der Leyen ze wszystkich sił stara się zmienić status prawny tych drapieżników i umożliwić ich odstrzał. W tym celu zarządziła konsultacje w sprawie populacji wilków w całym Związku Socjalistycznych Republik Europejskich. Osobistycznie nie jestem jakoś specjalnie zdziwiony chęcią eksterminowania wilków przez towarzyszkę Ursulę von der Leyen, która ewidentnie chce, aby za jej błąd polegający na niezabezpieczeniu inwentarza odpowiedziały działające zgodnie ze swą naturą drapieżniki. Dziwię się tylko, że towarzyszka Ursula von der Leyen widzi szkodniki w wilkach, a nie widzi zdecydowanie gorszych szkodników zasiadających zarówno w ojroparlamencie, jak i w parlamentach i rządach większości krajów eurokołchozu. Po mojemu to należałoby najsampierw na nie wprowadzić sezon łowiecki, bo Europejczykom szkodzą zdecydowanie bardziej niż wilki.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego