28.09.2023 podróż dookoła świata...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, ależ się znowu zadziało na świecie. Od razu uprzedzam, że polecą grubsze słowa więc jeśli mierżą cię one to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Rosja to nie kraj, to stan umysłu. O tym, że samowładca Rosji, pan Władimir Władimirowicz Putler (przepraszam: Putin) tworzy sobie lokalny odpowiednik Hitlerjugend, wiadomo nie od dziś. Ale rosyjskie emerytki nie chcą być gorsze i samodzielnie sformowały nieformalną organizację "Oddziały Putina". Babuszki stwierdziły, że Rosja musi odzyskać swoją pozycję z czasów Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, tudzież carskiego Imperium Rosyjskiego, i w związku z tym domagają się odzyskania Alaski, regularnych patroli rosyjskiej marynarki wojennej wzdłuż brzegów Stanów coraz mniej Zjednoczonych, odseparowania Kanady od Oceanu Arktycznego, nawiązania współpracy militarnej z Meksykiem oraz uratowania Stanów coraz mniej Zjednoczonych przed faszyzmem. Niewąskie, jak widać, cele stawiają przed szyszkownikami Rosji pierdolnięte starowinki. Osobistycznie mam jednak wrażenie, że wielki chuj z tego wyjdzie - skoro Rosja nie może dać sobie rady z jedną niespecjalnie potężną Ukrainą to jakim cudem miałaby sobie poradzić z wielokrotnie silniejszymi Stanami coraz mniej Zjednoczonymi?
A skoro już temat Wielkiego Brata zza Wielkiej Wody poruszyliśmy to zerknijmy sobie do Filadelfii - bo tam też się ciekawie dzieje. Otóż lokalna społeczność BIPOCów* zebrała się tamże aby zaprotestować przeciwko zastrzeleniu pana Eddiego Irizarry'ego. Cóż pan Eddie Irizarry nawywijał, że go policja odstrzeliła? Otóż mundurowi zatrzymali jego samochód do kontroli, a pan Eddie Irizarry wysiadł z nożem i mimo wielokrotnie powtarzanych apeli o odrzucenie ostrego przedmiotu starał się zaatakować funkcjonariuszy, którzy w tym momencie stwierdzili, że nie ma się co z nożownikiem pierdolić, tylko trzeba go unieszkodliwić zanim komuś zrobi krzywdę. Finalnie pan Eddie Irizarry zszedł był z tego łez padołu a BIPOCi miały kolejny powód do demonstracji. Protest, o dziwo, przebiegł spokojnie - jaja zaczęły się chwilę później. Otóż ponad setka melatoninowo wzbogaconych młodziaków płci obojga stwierdziła, że skoro już spokojnie poprotestowali to coś im się od życia należy - i splądrowali kilka sklepów, w tym salon Apple'a oraz sieciówkę Lululemon. Nie ze wszystkim jednakowoż akcja się udała, gdyż policja była blisko i ponad 20 bandziorków zostało złapanych na gorącym uczynku, z trefnym towarem pokitranym w torbach, plecakach i kieszeniach. Powstrzytam się od komentarzy bo nie chcę znowu udać się na nieplanowane wakacje na banowe pola, które niewątpliwie by mi cenzorzy Facebooka zafundowali za napisanie tego, co myślę o zachowaniu czarnoskórej młodzieży.
Powróćmy sobie na Stary Kontynent, a konkretnie to do Niemiec - a jeszcze konkretniej to do protestanckiego kościoła w Aldenhoven w powiecie Düren. Otóż niemiecka policja zrobiła na tenże zbór nalot celem ujęcia pochodzącego z Iraku 29-letniego nielegalnego migranta. Cóż takiego Irakijczyk nawywijał, że aż wzbudził zainteresowanie niemieckich funkcjonariuszy? Otóż walczył w szeregach tzw. państwa islamskiego, a po spierdolce z jego szeregów nielegalnie dostał się do Chorwacji, skąd przekradł się do Bundesrepubliki i poprosił władze o azyl. Władze mu powiedziały, że skoro jest byłym terrorystą to najwyżej trzy chuje w dupę może dostać, a nie azyl - na co Irakijczyk popędził do kościoła w Aldenhoven, którego pastor, nie wiedzieć po jaką cholerę, udzielił mu schronienia. Jednakowoż Bundespolizei wyśledziła zbira, wpadła do kościoła, zrobiła regularne trzepanie i wywlekła Irakijczyka w kajdankach. Osobistycznie uważam, że każdy złapany terrorysta z tzw. państwa islamskiego powinien zostać porządnie przesłuchany, po czym, po krótkim i sprawiedliwym procesie, powieszony na rzemieniu ze świńskiej skóry, koniecznie przez kobietę.
Coraz więcej szyszkowników krajów należących do Związku Socjalistycznych Republik Europejskich zaczyna otwarcie twierdzić, że coś im się w tym całym ruchu transgranicznym w strefie Schengen kurewsko nie podoba. W sumie się nie dziwię - wystarczy, że nielegalny migrant z Ludu Pustyni i Puszczy przesmyknie się przez zewnętrzną granicę eurokołchozu, a potem już bez żadnej kontroli może sobie popierdalać po całym Związku Socjalistycznych Republik Europejskich. A to oznacza, że jak narozrabia w jednym kraju to może sobie radośnie smyknąć do następnego i tam od nowa dokazywać - przynajmniej dopóki nie narozrabia za dużo i nie zostanie za nim wydany Europejski Nakaz Aresztowania. Taki brak kontroli na granicach jest niewątpliwie dużym ułatwieniem dla praworządnych obywateli, którzy nie tracą czasu w granicznych kolejkach - ale ułatwia także życie nielegalnym migrantom, tudzież przestępcom większego kalibru. Szyszkownicy niektórych krajów eurokołchozu jednakowoż już zorientowali się, raptem po ośmiu latach od rozpoczęcia tzw. kryzysu migracyjnego, że system ten jest wykorzystywany nie tylko przez uczciwych ludzi, ale również przez takich, którzy do prawa mają stosunek analny - czyli pierdolą je w dupę bez mydła i wazeliny. Osobistycznie uważam, że kontrole na granicach powinny wrócić - przynajmniej do czasu uspokojenia się nawały migracyjnej i deportowania tych z Ludu Pustyni i Puszczy, którzy nie chcą uczciwie zarabiać na życie.
A na koniec zerkniemy sobie do Najjaśniejszej, gdyż to tutaj pani Teresa Bochwic, była członkini Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z nadania partii Populizm i Socjalizm (przepraszam: Prawo i Sprawiedliwość) wpadła na niemal genialny pomysł rozwiązania trapiącego Związek Socjalistycznych Republik Europejskich problemu nielegalnych migrantów z Ludu Pustyni i Puszczy. Otóż, proszę ja was, wystarczy sprowadzić deszcze na Saharę i tym samym spowodować przywrócenie tamże roślinności - a już na pewno Lud Pustyni i Puszczy przestanie pragnąć darmowego europejskiego socjalu i zacznie w pocie swych czół zapierdalać na świeżo powstałych polach uprawnych. Panie, panowie i ty, księże proboszczu: majtki z głów, geniusz nam sie objawił. Jednym prosty, choć drogim, manewrem pani Teresa Bochwic rozjebała największy problem eurokołchozu. No, może drugi w kolejności - pierwszym są lewomyślni szyszkownicy we władzach tej instytucji. Osobistycznie uważam, że wizja pani Teresy Bochwic jest równie możliwa do realizacji jak komunizm - w teorii piękna, a w praktyce nierealna jak sam skurwysyn.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* Black, Indigenous, and People of Color - melatoninowo wzbogaceni, natywni oraz ludzie koloru