29.10.2023 wycieczka na Bliski Wschód...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, zadziało się znowuż w tematach bliskowschodnich. Tradycyjnie ostrzegam przed słowem publicznym, które w tej notce niewątpliwi zagości jeśli więc mierzi cię używanie wulgaryzmów to poważnie rozważ zakończenie lektury >>>tutaj<<<.
Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zagubionych (przepraszam: Zjednoczonych) przyjęło sobie rezolucję wzywającą Izrael i Hamas do zawieszenia broni. Nie spodziewałem się po nim niczego innego, w końcu rezolucje i wyrazy zaniepokojenia to najpowszechniejsza broń w rękach Organizacji Narodów Zagubionych (przepraszam: Zjednoczonych) - broń zresztą mało skuteczna, bo najczęściej wszyscy, a zwłaszcza sami adresaci, mają te bumagi tak głęboko w dupach, że aż w okolicy przełyku. Tym razem jednakowoż zadziwiła mnie minister obrony Czech, pani Jana Černochová, która zagłosowała przeciwko przyjęciu rezolucji, a wobec jej przyjęcia, zamiast tradycyjnie powiedzieć "Ah, jo", to stwierdziła, że taką organizację, która na równi traktuje terrorystyczną bandę Hamas i państwo Izrael, to ona serdecznie pierdoli bez mydła i wazeliny - i zasugerowała, że Czechy z takiej ekipy mogą wyjść. Tu mnie, nie powiem, pani Jana Černochova bardzo pozytywnie zaskoczyła. Osobistycznie nie mam najlepszego zdania o Organizacji Narodów Zagubionych (przepraszam: Zjednoczonych), uważam ją za mniej nieudaną kopię nieudanej Ligi Narodów.
Kontynuujemy nasze bliskowschodnie peregrynacje. Zerknijmy sobie do Iraku, gdzie szyiccy bojówkarze zaatakowali amerykańską bazę wojskową w odwecie za wsparcie udzielone przez Stany coraz mniej Zjednoczone napadniętemu przez palestyński Hamas Izraelowi. Działania terrorystów poparł pan Muktada as-Sadr, tamtejszy konwergentny odpowiednik pana zakonnika Tadeusza Rydzyka - lokalny duchowny ze sporymi wpływami politycznymi. Osobistycznie uważam, że wkurwianie Amerykanów można porównać do lizania śpiącego lwa po jajcach - przyjemność żadna, ryzyko spore, a i o inteligencji liżącego dużo mówi.
Odwiedzimy sobie teraz sąsiada Iraku, czyli Iran. Kojarzycie może sprawę 23-letniej pani Mahsy Amini, którą lokalni stróże moralności utłukli we wrześniu łońskiego roku za niewystarczające zakrycie włosów? Jej śmierć wywołała falę protestów przeciwko reżimowi ajatollahów. Wychodzi na to, że policyjny beton w Iranie lekcji nie odrobił i znów z życiem rozstała się młoda kobieta. Co prawda tym razem raczej przez nieszczęśliwy wypadek, ale jednak spowodowany przez policję moralności. Otóż do metra w stolicy Iranu, Teheranie, wlazło kilku stróżów islamskiego prawa i zobaczyło 16-letnią panią Armitę Geravand, która miała odkryte włosy i nie zamierzała ich zakryć po zwróceniu uwagi. Rozpoczęła się pyskówka, jeden z policjantów popchnął dziewczynę, która upadając konkretnie przyjebała potylicą o rurkę w wagonie i straciła przytomność. Zmarła po przetransportowaniu do szpitala. Osobistycznie jestem ciekawy, kiedy wreszcie potomkowie dumnych Persów wkurwią się na ajatollahów i ich parobasów na tyle, żeby ich rewolucyjnie pozbawić władzy, a zapewne także i życia.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego