22.01.2024 o Stanach coraz mniej Zjednoczonych...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, dużo się znowuż dzieje na świecie. Jeśli nie lubisz brzydkich słów to skończ lekturę >>>tutaj<<< bo dalej będą one występować.
Czasu dalej mam nie za wiele, ale jednak już nieco więcej niż ostatnio, więc wypada mi kilka słów skreślić na temat rozmaitych wydarzeń, które nam na świecie zachodzą. Na pierwszy ogień idą wiadomości ze Stanów coraz mniej Zjednoczonych bo tamże, w stanie Alabama, sąd zezwolił na zastosowanie nowej metody uśmiercania poprzez uduszenie azotem 58-letniego pana Kennetha Smitha, skazanego na karę główną za brutalne morderstwo. Co ciekawe: pan Kenneth Smith jedną karę śmierci, która miała być wykonana za pomocą śmiertelnego zastrzyku, już przeżył bo kat nie mógł znaleźć właściwej żyły. Osobistycznie uważam, że karę śmierci powinno się stosować przez powieszenie, bo raczej mało prawdopodobne jest żeby kat nie znalazł odpowiedniej szyi, ewentualnie poprzez nabicie na pal bo ciężko byłoby nie znaleźć jedynej dziury w dupie.
O ciekawej sprawie informuje Honorowy Wiewiór Łukasz Sidorowicz. Otóż ojroparlament wraz z Radą Związku Socjalistycznych Republik Europejskich, w trosce o środowisko naturalne, pierdolnął w Europejczyków nową dyrektywą, określającą ile dokładnie śmieci może dany kraj europierdolnika wyprodukować. Chwali się taka troska, chwali - pozostaje tylko pytanko: co ma zrobić państwo, które wyprodukuje mniej śmieci, niż zakłada eurokołchozowa norma? Doprodukować na biegu, czy też może zapłacić karę za niewystarczającą ilość wytworzonych odpadów? Kwestia ta jest mocno niejasna i zakładam, że sędziowie z Trybunału Sprawiedliwości Związku Socjalistycznych Republik Europejskich będą mieli kolejną okazję do rozważań, debat i wydawania bumag. Osobistycznie uważam, że po raz kolejny sprawdza się znane powiedzenie, że socjalizm to ustrój który bohatersko walczy ze stworzonymi przez siebie problemami nieznanymi w normalnych ustrojach. Cały kłopot w tym, że na trzeźwo ni chuja nie da się tego problemu rozebrać, a i po pijaku niespecjalnie to idzie.
Rządzona przez towarzysza Führera Olafa Scholza Bundesrepublika właśnie dostała ostrzeżenie z Niebios. Otóż dobry Bóg w swej niezmiernej łaskawości zechciał pierdolnąć w okolice Berlina meteorytem. Dziś rano zadzwonił do mnie i zapytał, czy aby towarzysz Führer Olaf Scholz przesłanie zrozumiał, ustawił do pionu rozpanoszony Lud Alfabetu, tudzież wyekspediował gdzie należy migrantów z Ludu Pustyni i Puszczy. Odrzekłem, że jakby nie bardzo, a przynajmniej ja o niczym takim nie wiem bo mi moje wiewióry nic na ten temat nie doniosły. Bóg na to najsampierw mruknął coś niezrozumiale, aczkolwiek z tonu można było wywnioskować, że bardzo plugawie, po czym wyraził zaniepokojenie stanem praworządności w Bundesrepublice i obiecał, że baczniej się temu krajowi przyjrzy, bo nie po to dawał ludom ich krainy, żeby teraz się nadmiernie i nielegalnie po świecie pętali, i nie po to tworzył dwie płcie, żeby mu jakieś huncwoty rewolucje w tej materii urządzały. Osobistycznie więc sugerowałbym towarzyszowi Führerowi Olafowi Scholzowi odejście od lewomyślnych praktyk oraz przykrócenie nadmiernej i w dodatku źle pojmowanej tolerancji, żeby Najwyższego czasem zbyt mocno nie zdrzaźnić, bo to się może niewesoło skończyć zarówno dla samego towarzysza Führera Olafa Scholza, jak i dla całej Bundesrepubliki. A biorąc pod uwagę ostatnie masowe protesty rozmaitych środowisk w Niemczech to ponadnormatywne zainteresowanie Boga chyba nie jest Bundesrepublice potrzebne, bo mogłoby ściągnąć jakieś powodzie, trzęsienia ziemi, siarkowe deszcze albo inne plagi.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego