8.02.2024 i znów rasizm i migranci...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, narobiło nam się znowuż na świecie. Chyba zrezygnuję z ostrzeżeń o nieodpowiednim dla osób wrażliwych i nieletnich języku bo co mi moje wiewióry wieści przyniosą to mam ochotę puścić solidną wiąchę - tak jest i teraz więc jeśli urażają cię wulgaryzmy to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Zaczniemy sobie od krótkiej wizyty w Stanach coraz mniej Zjednoczonych, bo tamże rasizm się niektórym tak rzucił na głowy, że naprawdę trudno uwierzyć. Do tej grupy należy towarzyszka Ayana Pressley, melatoninowo wzbogacona przedstawicielka tamtejszej Izby Reprezentantów z Partii Demokratycznej. Pomieniona towarzyszka Ayana Pressley uważa, że zamykanie sklepów w dzielnicach, gdzie kradzieże i napady z bronią są na porządku dziennym, jest przejawem rasizmu. Do tej pory myślałem, że likwidowanie biznesów w zakazanych dzielnicach jest objawem zdrowego myślenia ekonomicznego (bo właściciel nie chce by jakiś bandzior mu towar podpierdalał i na straty finansowe narażał) i dbałości o zdrowie lub nawet życie personelu. Uś, ja pejsaty, durnowaty - ja powinienem się od razu domyślić, że chuj to wszystko z ekonomią i troską o pracownika ma wspólnego - przecież to wszystko jest czysty i niczym nieskrępowany rasizm. Systemowy oczywiście, bo przecież rzecz się w Stanach coraz mniej Zjednoczonych dzieje - które wszak na systemowym rasizmie i białym supremacjonizmie stoją. Przecież to, że dzielnice słynące z przestępstw są w większości zamieszkiwane przez melatoninowo wzbogaconych lub Latynosów jest albo kwestią czystego przypadku, albo rasizmu.
Przeskoczmy sobie teraz morza i oceany - i wylądujmy w Szwecji. Otóż tamtejszy rząd przyjął w końcu ustawę o tzw. strefach bezpieczeństwa, w których policja będzie mogła bez dania racji wiskać osoby i przetrzepywać miejsca. Biorąc pod uwagę kurewsko wielki wzrost przestępczości w ostatnich latach jest to całkiem niegłupia decyzja. Lewomyślni, rzecz jasna, już zaczynają drzeć japy, że teraz to policja będzie mogła bez żadnego pretekstu jebać Lud Pustyni i Puszczy. Słusznie, moim zdaniem, lewomyślni się obawiają, że mundurowi będą bez umiaru trzepać migrantów wywodzących się spoza Europy - jestem pewien, że dokładnie tak będzie, bo jakby tak w rządku ustawić wszystkich gangusów hasających po Kraju Trzech Koron to więcej by się tam znalazło Jameelahów, Mustafów, Omarów czy innych Malików, niż Fridtjofów, Hakonów czy Ingvarów. Jeszcze lepszy argument wyciągają ci co bardziej odchyleni w lewo: otóż, ich zdaniem, wprowadzenie stref bezpieczeństwa obniży zaufanie do stróżów prawa w środowiskach migranckich. Osobistycznie nawet się z tym stwierdzeniem mogę zgodzić - chociaż nie w pełni. Zgadzam się mianowicie, że zaufanie do policji spadnie w tych migranckich rodzinach, w którym jednym z głównych źródeł dochodu jest łamanie prawa. Co więcej: sądzę, że jak Habibi z Jamalem trafią na kilka lat za kratki, to ich rodziny za policją przepadać nie będą.
Ale dość już tych zagranicznych wojaży, wróćmy sobie do Najjaśniejszej - bo tu się taki numer odjebał, że aż mi szczęka opadła i boleśnie przyrodzenie obiła. Otóż rząd pana Donalda Tuska zdecydował, że Polska będzie przeciwko eurokołchozowemu Paktowi o Migracji i Azylu. Jak do tego doszło, że Lewizna (przepraszam: Lewica), tudzież wszelakie Jachiry, Sterczewskie, Hartwichy i inni spod znaków "Refugees welcome" oraz "żaden człowiek nie jest nielegalny" dopuścili do takiego obrotu sprawy? Skażcie mnie dobre bogi: nie wiem. Przyznam, że z lekka zgłupiałem, bo byłem niemal pewny, że rząd pana Donalda Tuska wpuści do Najjaśniejszej wszystkich, którym zechce się przekroczyć granicę, tudzież tych, którzy znaleźć się na terytorium Polski wprawdzie nie chcieli, ale zostali tak relokowani przez rządy Francji lub Niemiec, względnie z eurokołchozowego rozdzielnika. Mogę tylko powiedzieć to samo, co zwykle mawiają rosyjscy prezenterzy pogody: "Ups, jebnołsia".
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego