19.02.2024 o marszałku, nauce, ciszy i Papuasach......
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, zadziało nam się znowuż na świecie. Ostrzegam przed brzydkimi słowami zagnieżdżonymi w notce - jeśli czytając je łamiesz tabu to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Pokazało się, moi drodzy, że pan Beksa Lala (przepraszam: Szymon Hołownia) wyrósł nam nie tylko na pierwsze skrzypce sejmu, ale na generalissimusa, genialnego wodza armii naszej, nie zawahałbym się nawet stwierdzić: marszałka małorolnego. Otóż nieulękły ten bohater bez skazy ni zmazy na spotkaniu w Kielcach twardo stwierdził, że my, Polacy, jesteśmy tak zajebistym narodem, że pana Władimira Władimirowicza Putlera (przepraszam: Putina) wgnieciemy w ziemię. Osobistycznie uważam, że nasz pan marszałek małorolny krzynkę przesadził, bo po pierwsze do wgniatania pana Władimira Władimirowicza Putlera (przepraszam: Putina) w ziemię to już się niewąska kolejka chętnych ustawiła i nie wiadomo czy się dopchamy, a po drugie to ja jednak bardziej wierzę błogosławionej pamięci Marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu, który o Polakach był uprzejmy wyrazić się nieco innymi słowy*.
A skoro już na temat słów wielkich ludzi zeszło to zerknijmy sobie na listę lektur, którą nam Ministerstwo deEdukacji towarzyszki Barbary Nowackiej planuje uwspółcześnić. I tutaj, przyznaję, przeraziłem się, bo mam wrażenie, że towarzyszka Barbara Nowacka powzięła zamysł wypierdolenia z programu nauczania jak największej liczby dzieł klasycznych i wartościowych, i zastąpienia tychże jakąś współczesną ramotą, grafomanią i wypocinami lewomyślnych propagandystów. Wylatuje więc "Powrót taty", "Reduta Ordona", "Śmierć Pułkownika" i "Konrad Wallenrod" pana Adama Mickiewicza, wylatuje "Kronika polska" pana Galla Anonima, wylatują "Treny" pana Jana Kochanowskiego, "Pana Tadeusza" zostają fragmenty, takoż samo "W pustyni i w puszczy" pana Henryka Sienkiewicza, znika "Księga dżungli" pana Josepha Rudyarda Kiplinga, "Król Maciuś Pierwszy" pana Janusza Korczaka czy "Biały Mustang" pana Sat-Okha. Lista jest dłuższa, ale nie chce mi się jej tutaj w całości cytować bo już mnie chuj ciężki strzela, a nerwy trzeba jednak szanować. Ale zamiast tych starych i niemodnych już utworów towarzyszka Barbara Nowacka proponuje młodzieży szkolnej m.in. "Opowiadania bizarne" i "Biegunów" towarzyszki Olgi Tokarczuk. Osobistycznie uważam, że to i tak całkiem nieźle, i trzeba się cieszyć, że na listę lektur nie trafił "Manifest komunistyczny" towarzyszy Karla Marxa i Friedricha Engelsa.
Ale zostawmy już Najjaśniejszą i zerknijmy sobie do Szwecji. Tamtejsze media, od lat tresowane w lewomyślności, napisały właśnie o przykrym incydencie, który przytrafił się w mieście Malmö małoletniej poniżej 15 roku życia. Otóż w sobotę do bawiącej się dziewczynki podeszło trzech nieznanych jej mężczyzn, dwóch ją brutalnie zgwałciło, a trzeci nagrywał całe zdarzenie telefonem komórkowym. Lokalni mundurowi już dorwali dwóch podejrzanych, trzeciego mają dupnąć lada chwila. Ciekawe jest to, że ani media, ani służby nawet słóweczkiem nie zająknęły się na temat pochodzenia, religii czy koloru skóry bandytów. Osobistycznie uważam, że w tym przypadku ta cisza jest kurewsko znacząca - i będę naprawdę cholernie zaskoczony jeśli okaże się, że sprawcami gwałtu nie są migranci z Ludu Pustyni i Puszczy.
A na koniec notki wybierzemy się daleko, bo aż do Papui-Nowej Gwinei. Część z was zapewne zada sobie całkiem słuszne pytanie: "a po chuj tam?". Pytanie słuszne, i już na nie odpowiadam. Otóż Papua-Nowa Gwinea to jedno z nielicznych miejsc, gdzie jeszcze całkiem niedawno spora część lokalnej ludności żyła w epoce kamienia łupanego. Tamtejsi Papuasi, zupełnie jak ich przodkowie tysiące lat temu, jeszcze pół wieku temu popierdalali sobie praktycznie nago i posługując się prymitywną bronią urządzali napady na sąsiednie plemiona celem zdobycia spyży, do której należały albo jadalne rośliny, albo jadalni sąsiedzi. Ostatnie masowe przypadki kanibalizmu notowano tamże w lipcu 2012 roku, o pojedynczych słyszy się do dziś. A sytuacja w regionie Enga znów robi się mało stabilna bo znów odżyły lokalne konflikty wywołane tym, że ktoś kiedyś wpierdolił komuś dziadunia, a teraz duch tegoż opierdolonego na kolację przodka domaga się w zemście ojebania przez swojego wnuczka mięska potomka tamtegoż. Przy czym kiedyś te kolacyjne vendetty miały stosunkowo mały zasięg, bo wszyscy zainteresowani popieprzali sobie uzbrojeni w kamienne siekierki, tudzież dzidy lub łuki ze strzałami z grotami z kamieni i kości - a teraz co bardziej obrotni Papuasi dysponują już nie tylko myśliwską dwururką, ale czasami nawet nowoczesnymi karabinami szturmowymi, co wydatnie wpływa na ich efektywność w boju. Osobistycznie jestem cholernie ciekawy: co za zjebany łeb wpadł na pomysł sprzedawania nowoczesnej broni palnej ludziom, którzy w zasadzie nie wyszli jeszcze z epoki kamiennej i których ominęło kilka tysięcy lat cywilizowania się?
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* jakby ktoś nie pamiętał to służę cytatem: "Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy"