1.04.2024 zupełnie nieśmieszny prima aprilis......
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, porobiło nam się znowuż na tym łez padole. Tradycyjnie ostrzegam przed niepięknym słownictwem - jeśli twój anioł stróż łaje cię za jego czytanie to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Ja wiem, że jest prima aprilis i cały świat robi sobie jaja i wali w chuja - ale, kurwa, bez przesady. Ze światka filmowego dobiegają wieści o nowej ekranizacji szekspirowskiego dramatu "Romeo i Julia". Dla przypomnienia: akcja dzieje się w barokowej Italii i opowiada o zakazanej miłości potomstwa dwojga zwaśnionych rodów magnackich. I wszystko byłoby jak cię mogę, gdyby nie to, że osobom odpowiedzialnym za dobór aktorów lewomyślna politpoprawność popierdoliła w głowie do tego stopnia, że w roli Julii Capuleti została obsadzona melatoninowo wzbogacona pani Francesca Amewudah-Rivers, która 14-letnią Włoszkę z barokowej Werony przypominać może wyłącznie w pewnych specyficznych warunkach oświetleniowych. Aby zobrazować te warunki przeprowadzimy sobie pewien eksperyment: nasadę płasko ułożonej dłoni oprzyj na brodzie, nasadę palca środkowego na czubku nosa i postaraj się zogniskować spojrzenie na czubku palca wskazującego - jeśli jesteś w stanie go dostrzec to jest za jasno, żeby panią Francescę Amewudah-Rivers uznać za małoletnią Italiankę.
Co ma zrobić żonaty facet, który ma podejrzenie, że jego żona doprawiła mu poroże w taki sposób, że urodzone przez nią dziecko może nie być jego? Odpowiedź jest prosta: wykonać test na ojcostwo, który jednoznacznie stwierdzi, czy potomek jest z prawego łoża, czy też jakby nie bardzo. Ale takie rozwiązanie nie wchodzi w grę w nowoczesnej i postępackiej Francji, gdzie za wykonanie takiego testu bez nakazu sądu można dostać grzywnę 150 tysięcy ojro, a dodatkowo rok w pierdlu odkiblować. Francuscy szyszkownicy posłuchali wykładni lewomyślnych psychologów* twierdzących, że ojcostwo nie jest kwestią biologiczną, tylko "konstruktem społecznym". Wprowadzenie tego kretynizmu w życie rządzący V Republiką umotywowali koniecznością utrzymania "spokoju rodzinnego". Osobistycznie uważam, że jest to urzędowe zalegalizowanie kurewstwa. A swoją drogą to jestem cholernie ciekawy reakcji jakiegoś zwykłego Jacquesa, kiedy okaże się, że jego mały Pierre wcale nie jest jego, do tego jest jakiś taki czarniawy - a sąd stwierdzi, że wszystko w porządku i wykonywać testu na ojcostwo nie ma po co, bo przecież nie jest ważne do kogo dzieci są podobne, ważne żeby zdrowe były. Mam jebit wielkie wątpliwości, czy przyczyni się to do utrzymania "spokoju rodzinnego".
Szyszkownicy Związku Socjalistycznych Republik Europejskich wielokrotnie już dawali dowód swojej głupoty, oderwania od realiów i totalnego zaślepienia rozmaitymi lewomyślnymi ideami. Jedną z takich koncepcji jest zmuszenie mieszkańców eurokołchozu do porzucenia pojazdów spalinowych i przesiadki na auta woltem i amperem pędzone. Auta te są zasadniczo są sporo droższe od normalnych - nic więc dziwnego, że Europejczycy coraz chętniej patrzą na bardziej budżetową alternatywę, to znaczy elektryki chińskiej produkcji. Naczalstwu Związku Socjalistycznych Republik Europejskich jednak nie leży koncepcja mniejszych wydatków ponoszonych przez obywateli - postanowili więc wykorzystać okazję i upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Otóż jakiś nie mający bladego pojęcia o ekonomii dureń stwierdził, że dopierdolenie zaporowych ceł na importowane chińskie auta elektryczne spowoduje, że po pierwsze więcej pieniędzy wpadnie do eurokołchozowego budżetu, a po drugie Chińczycy przeniosą swoje fabryki do Europy, aby tychże ceł uniknąć. To na pewno nie jest optymizm, to już nawet nie jest naiwność - to jest przypadek wydestylowanego, krystalicznie czystego kretynizmu. Po chuj właściciele firm zajmujących się wytwarzaniem elektryków mieliby przenosić swoją produkcję do miejsca z horrendalnie wysokimi kosztami pracy, kurewsko drogą energią, ograniczającymi przepisami i do tego kurczącym się rynkiem zbytu? To wiedzą chyba tylko szyszkownicy eurokołchozu. Już nie mówiąc o tym, że poprzez wpierdalanie się z regulacjami w rynek samochodów woltem i amperem pędzonych naczalstwo Związku Socjalistycznych Republik Europejskich powoduje wzrost cen tychże, a więc również spadek sprzedaży.
A na koniec notki przypierdolę się do niestety prezydenta stolicy Najjaśniejszej, pana Rafałka Trzskowskiego. Otóż pan Rafałek Trzaskowski, kandydujący również na przyszłą kadencję, chciał ocieplić swój wizerunek i na jednej z platform społecznościowych zamieścił filmik, na którym jego szanowna małżonka zapierdala w kuchni, a on sam, w garniturku, siedzi sobie za stołem i składa świąteczne życzenia widzom. Oj, oberwało się za ten filmik panu Rafałkowi Trzaskowskiemu straszliwie, z każdej strony. Lewizna (przepraszam: Lewica) tradycyjnie zagrała kartą równouprawnienia, bo jak to tak, że kobita miesza w garach, a facet siedzi rozjebany za stołem w odświętnym ancugu? Osobistycznie zawiodłem się jednakowoż na lewomyślnych straszliwie, bo czekałem, aż z ust którejś złotoustej p.oślicy spłynie kwestia "Nie możemy dopuścić do sytuacji, w której kobieta będzie znów kelnerką na bankiecie życia, przy którym ucztuje samiec” - ale się nie doczekałem. No cóż, nawet Naczelnemu Rabinowi Światowego Spisku Żydów życie nie szczędzi rozczarowań. Jednakowoż jestem, mimo wszystko, dobrej myśli - zapewne niejedną jeszcze głupotę z ust lewomyślnych usłyszę, opiszę i skomentuję. Ale wracając do filmiku: ta bardziej prawicowa lewica, znaczy pan Tobiasz Bocheński, będący z ramienia partii Podwyżki i Socjalizm kontrkandydatem pana Rafałka Trzaskowskiego do fotela prezydenta stolicy Najjaśniejszej, skomentowała, że nie ma czasu na równie fikuśne filmiki z życzeniami, bo wspólnie z żoną popierdala w kuchni. Panu Rafałkowi Trzaskowskiemu ewidentnie głupio się zrobiło, że wrzucił filmik, na którym jego małżonka urabia sobie ręce po łokcie, a on sam pierdoli głodne kawałki do kamery zamiast jej pomóc - i to małe arcydzieło sztuki kinematograficznej zniknęło z jego oficjalnego konta. Użytkownicy internetu to jednak wredne bestie są, filmik sobie zachowali i teraz dzielą się nim i komentują go, najczęściej w sposób dość niemiluteczkowy dla głównego bohatera, gorąco pragnącego uchodzić za zwolennika równouprawnienia kobiet. No, ale jak ktoś sam spodnie ściąga i dupę wypina to nie ma się co dziwić, że znajdą się tacy, którzy w wypiętą rzyć wymierzą solidnego klapsa; zawsze znajdą się też chętni na darmową pochędóżkę. Osobistycznie na dłuższą metę doradzałbym panu Rafałkowi Trzaskowskiemu zmianę specjalistów od kreowania wizerunku, a tak doraźnie to używanie mięciutkiej poduszki przed siadaniem, tudzież wazeliny na obtarte miejsca.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* chociaż po mojemu to raczej psycholi