14.04.2024 okołożydowsko dziś będzie......
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Jeszcze przed tradycyjnym "aj waj" uprzedzam, że w notce będzie co nieco przeklinania więc jeśli twój anioł stróż dostaje dreszczy na widok grubszych słów to skończ lekturę >>>tutaj<<< albo zapodaj mu jakiś prozdrowotny specyfik.
Aj waj, naodpierdalało nam się na tym świecie tak, że aż ciężko uwierzyć. Na najbliższym krajom cywilizowanym Bliskim Wschodzie jakoś za spokojnie ostatnimi czasy było, raptem jedna wojenka - to Izrael rozjebał irański konsulat w stolicy Syrii, Damaszku, zabijając przy tym siedmiu ludzi, w tym dwóch generałów. Iran, rzecz jasna, podkurwił się straszliwie i zaczął napierdalać w Izrael dronami i rakietami, ale chuja obrzezanego zyskał, bo izraelski system obrony powietrznej Żelazna Kopuła rozdupcył 99% wrażych latadeł, a ten 1% co się przedarł to nie trafił w nic sensownego. Mimo tego na ulicach irańskich miast, miasteczek, wsi i zwykłych zazadzi, gdzie psy chujami wodę piją, nastąpiły spontaniczne wybuchy radości tak wielkie, jakby premiera Izraela, pana Benjamina Netanjahu, jakiś spasiony knur w dupę wychędożył.
A skoro już przy panu Benjaminie Netanjahu jesteśmy to Honorowy Wiewiór Werner Przybilski wyniuchał, że gdy irańskie pociski zaczęły śmigać nad izraelskimi granicami to był on uprzejmy pospierdalać sobie do Pejs Fors Łan, czyli lokalnego odpowiednika amerykańskiego Air Force One, będącego w stanie przetrwać koniec świata. Nie ma się czemu dziwić, podczas poprzedniego testu bojowego Żelaznej Kopuły, przeprowadzonego przez Hamas w zeszłym roku, pokazało się, że Kopuła nieco zardzewiała i trochę wrażego sprzętu przepuściła. Osobistycznie, gdybym był premierem Izraela, też bym pewnie smyknął sobie gdzieś w bezpieczne miejsce, dopokąd się sytuacja nie wyklaruje - ale, chwalić bogów, nie jestem, mieszkam sobie we Wspanialewie Górnym i irańskie Szahedy, tudzież inne śmiercionośne latające kurestwa, mi nad głową nie popierdalają.
Ale zostawmy już sprawy żydowskie i zajmijmy się, tak dla odmiany, sprawami dotyczącymi Żydów tylko częściowo. A mianowicie pogwarzymy sobie o Miejscu Pamięci i Muzeum Auschwitz-Birkenau - a konkretnie to o jego wpisach na Facebooku, które jakiś jakiś niepełnosprytny cenzor lub algorytm wyciął pod zarzutem "nękania i molestowania", "mowy nienawiści", tudzież "podżegania do przemocy". Temat poszedł na grubo, bo zainteresował się nim nawet polski (nie)rząd w osobie wicepremiera i ministra cyfryzacji, towarzysza Krzysztofa Gawkowskiego, który wysłał do firmy Meta, będącej właścicielem Facebooka, pisemko z krótkim acz treściwym zapytaniem: o chuj tu zapierdala? Szyszkownicy Mety popatrzyli po sobie, przyjrzeli się sprawie, stwierdzili, że ni chuja nie wiedzą, przeprosili za zamieszanie i wpisy przywrócili. Osobistycznie odnoszę wrażenie, że czasami facebookowa cenzura działa totalnie bezmyślnie i na ślepo, miotając się jak samuraj, któremu ktoś wpuścił głodnego szczura w spodnie, i usuwając zarówno wpisy autentycznie łamiące te mityczne "standardy społeczności", jak i zupełnie pod żaden paragraf nie podpadające.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego