29.05.2024 wieści z eurokołchozu...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, zadziało nam się znowuż w Związku Socjalistycznych Republik Europejskich. A skoro o wydarzeniach w eurokołchozie będzie mowa to język też będzie eurokołchozowy więc jeśli twa zbolała duszyczka cierpi przy czytaniu wulgaryzmów to nie przysparzaj jej więcej bólu i skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Moje czeskie veverky donoszą, że tamtejsi rolnicy z Unčovic koło Litovli wkurwili się mocno na niespecjalnie dla nich zyskowną politykę finansową sieci handlowych, powiedzieli "péro tě do zadku"* - i otworzyli własny sklep pod nazwą Hanácký Grunt. Jest tam, co prawda, nieco drożej niż w marketach, ale za to rodzime towary są świeżutkie, a dostawcy dostają za nie uczciwą cenę. Nic więc dziwnego, że zainteresowanie kupujących jest ogromne. Osobistycznie bardzo popieram czeskich rolników i mam nadzieję, że polscy włościanie wpadną na podobny pomysł.
Przeskoczymy sobie teraz do Bundesrepubliki, bo moje dyslokowane tamże wiewióry donoszą, że źle się dzieje w państwie niemieckim. Lokalny przemysł zaczął wreszcie mieć serdecznie dość wyjebanych w kosmos podatków, wysokich kosztów pracy, galopujących cen energii oraz nieustannego borykania się z brakiem wykwalifikowanego personelu - i zaczął sobie spierdalać za granicę. Koncern Thyssen-Krupp częściowo się sprzedał miliarderowi z Czech, firma Miele zwalnia swoich niemieckich pracowników, zamyka swoje lokalne oddziały i wypierdala z produkcją do Polski, największe na świecie przedsiębiorstwo chemiczne BASF przeniosło swoją siedzibę do Chin, niejako przy okazji inwestując tamże 10 miliardów ojro. W niedalekiej przyszłości może się więc okazać, że deutsche Industrie ist kaputt, a towarzysz Führer Olaf Scholz z Kommunistische (verzeihung: Sozialdemokratische) Partei Deutschlands nie ma wystarczająco dużo pieniędzy na utrzymanie socjalu dla nielegalnych migrantów na dotychczasowym poziomie. Wywoła to, rzecz jasna, spore niezadowolenie wśród napływowego Ludu Pustyni i Puszczy - a skoro oni potrafią rozkręcić niewąską zadymę gdy są szczęśliwi (wystarczy przypomnieć sobie zamieszki w Paryżu w 2022 roku po wygranej Maroka z Francją na mundialu) to aż strach pomyśleć co się stanie, gdy zostaną wkurwieni brakiem pieniędzy, spadkiem stopy życiowej i potencjalnie głodem.
Zerkniemy sobie teraz na wspólną odezwę towarzysza Führera Olafa Scholza i prezydenta Francji, pana Emmanuela Macrona. Pochylili się oni z niemal ojcowską troską nad losem Związku Socjalistycznych Republik Europejskich i nakreślili szkic reform, które miałyby uzdrowić tę chorą koncepcję. Mam jednakowoż wrażenie, że kariery w medycynie żaden z nich by nie zrobił, bo ani poprawnie nie zdiagnozowali chorób toczących eurokołchoz, ani nie zalecili właściwego leczenia. Nie dostrzegli, na ten przykład, problemów z nielegalnymi migrantami z Ludu Pustyni i Puszczy oraz przynoszonymi przez nich zagrożeniami terroryzmem i wzrostem przestępczości; ani słóweczkiem nie zająknęli się o toczącym Europę raku politpoprawności, nie wspomnieli o indoktrynowaniu przez Lud Alfabetu nieletnich prowadzącym do krzywdzenia dzieci i młodzieży, nie wspomnieli także o płynącym ze wschodu, ze strony Rosji i Białorusi, zagrożeniu wojną. Nie wzmiankowali problemów gospodarczych: wysokich podatków, wysokich kosztów pracy, rosnących cen energii, spadającej liczby fachowców. Dostrzegli za to konieczność dekarbonizacji przemysłu, co osobistycznie uznaję za przejaw totalnego odklejenia towarzysza Führera Olafa Scholza, który w pizdu pozmykał ostatnie działające w Bundesrepublice niskoemisyjne elektrownie jądrowe, otwierając w zamian wysokoemisyjne elektrownie kotłujące węgiel brunatny. Obaj przywódcy stwierdzili także, że dobrze byłoby ujednolicić rynek finansowy w całym eurokołchozie, czyli m.in. zrównać podatki. Osobistycznie jakoś nie sądzę, żeby chcieli spadku podatków w tych krajach, które swoim obywatelom kradną najwięcej - bardziej prawdopodobne jest podwyższenie danin tam, gdzie jeszcze nie są one wyjebane pod chmury. A jak świetnie działa wzrost obciążeń fiskalnych na przemysł możemy zobaczyć właśnie na przykładzie Bundesrepubliki, z której przedsiębiorcy spierdalają jak szczury z tonącego okrętu. Osobistycznie mam szczerą nadzieją, że naczalstwo Związku Socjalistycznych Republik Europejskich nie będzie starało się wdrożyć w życie zalecanej przez towarzysza Führera Olafa Scholza i prezydenta Francji, pana Emmanuela Macrona, terapii - bo to wszystko pierdolnie z hukiem takim, że w Buenos Aires usłyszą. O ile jednakowoż zatonięcie eurokołchozowego statku pod niebieską banderą w złote gwiazdki byłoby mi jak najbardziej na rękę, to obawiam się, że idąca na dno łajba pociągnęłaby za sobą także tę naszą Najjaśniejszą łódkę.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* dla nieznających pięknego języka Jaroslava Haška i Jana Žižki: "chuj ci w dupę"