24.06.2024 Arbuz w Chinach...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, porobiło nam się znowuż w polityce międzynarodowej. A skoro tematem tej krótkiej notki będzie polityka to absolutnie nikt nie powinien się dziwić, że padną wyrazy cięższe - jeśli więc rażą one twe delikatne oczęta to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Mojego zdania o towarzyszach Arbuzach* chyba nikomu zbytnio przedstawiać nie muszę: uważam ich za chorych umysłowo fanatyków, gotowych w imię źle pojętej walki o klimat zlikwidować tysiąclecia postępu technicznego ludzkości. Kolejną osobą utwierdzającą mnie w moich przekonaniach jest towarzysz Arbuz Robert Habeck z bandy Bündnis 90/Die Grünen, pełniący obowiązki ministra gospodarki Bundesrepubliki i zastępcy Führera, towarzysza Olafa Scholza. Otóż towarzysz Arbuz Robert Habeck pierdolnął się ostatnio z wizytą do Chińskiej Republiki Ludowej celem pokonferowania z tamtejszymi szyszkownikami. Jebnął im tam wykładzik o tym, że Chiny muszą zrezygnować z wykorzystywania węgla w swojej gospodarce bo inaczej świat nie osiągnie swoich celów klimatycznych. Gospodarze siedzieli, słuchali oszołoma jak małpa grzmotu i patrzyli na ofiarę lewomyślnego prania mózgu z politowaniem w oczach, byli jednakowoż na tyle grzeczni, że nie powiedzieli mu żeby spierdalał na bambus prostować banany, bo cele klimatyczne to ma co najwyżej Związek Socjalistycznych Republik Europejskich, a nie cały świat - a Chińska Republika Ludowa, chwalić bogów, przodków i partię, do eurojebnika nie należy. Chińczycy nie są głupi i na interesach się znają, więc jeśli zwęszą, że na "ekologicznych" źródłach energii zarobią więcej niż na kopalnych surowcach energetycznych, to szybko przestawią swoją gospodarkę na zasilanie "zieloną" energią. Jednakowoż uważam, że to jeszcze nie jest ten moment, bo raczej ciężko byłoby zaspokoić zapotrzebowanie energetyczne Państwa Środka przy pomocy wiatraczków, paneli słonecznych, energii geotermalnej czy elektrowni wodnych - to jeszcze nie jest ten poziom rozwoju technologicznego, za małe są zyski w stosunku do kosztów. Osobistycznie więc nie przypuszczam, żeby towarzysz Arbuz Robert Habeck przekonał chińskich towarzyszy do natychmiastowego olania węgla i wstąpienia na zabójczą dla gospodarki ścieżkę Zielonego (bez)Ładu.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* jakby ktoś nie wiedział albo zapomniał: Arbuzami nazywam wszelakich Zielonych, bo jako żywo przypominają te posilne owoce: z zewnątrz są zieloni jak szczypiorek na wiosnę, a w środku czerwoni niczym komunistyczny sztandar