12.07.2024 o polityce USrAju i ekologii eurokołchozu......
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, znowuż się na świecie nawyrabiało. I to tak się nawyrabiało, że znów polecą niecenzuralne wyrazy więc jeśli masz na nie alergię to skończ lekturę >>>tutaj<<<, albo weź leki przeciwhistaminowe.
Niestety prezydent Stanów coraz mniej Zjednoczonych, pan Joe Biden, nie zwalnia tempa przed mającymi się odbyć w tym roku wyborami prezydenckimi w USrAju. Wziął udział w odbywającym się w Waszyngtonie szczycie przywódców państw należących do Paktu Północnoatlantyckiego. To, że swoje przemówienie czytał z kartki, można mu wybaczyć, w końcu nie jest już młodzieniaszkiem i w zasadzie nawet lepiej, że czyta to, co inni mu napisali. Problem polega na tym, że on nawet przy tak prostej czynności pierdolnął takiego babola, że aż mi się pejsy, a moim wiewiórom kity, rozprostowały. Otóż niestety prezydent Stanów coraz mniej Zjednoczonych, pan Joe Biden, zapowiedział mającego przemawiać zaraz po nim pana Wołodymyra Zełenskiego słowami "prezydent Ukrainy, pan Władimir Putin". Nie była to jedyna gafa, którą niestety prezydent Stanów coraz mniej Zjednoczonych, pan Joe Biden, popełnił: swoją zastępczynię, towarzyszkę Kamalę Harris, przechrzcił na Trump. Osobistycznie odnoszę wrażenie, że niestety prezydentowi Stanów coraz mniej Zjednoczonych, panu Joe Bidenowi, percepcja rzeczywistości momentami spierdala niczym przysłowiowy diabeł przed święconą wodą.
Nie ma się więc w sumie co dziwić, że nawet wśród zwolenników Partii Demokratycznej spada poparcie dla reelekcji niestety prezydenta Stanów coraz mniej Zjednoczonych, pana Joe Bidena. Moje rezydujące w USrAju wiewióry dotarły do wyników badań przedwyborczych preferencji Amerykanów, z których wynika, że jeśli obecny niestety prezydent Stanów coraz mniej Zjednoczonych, pan Joe Biden, zostanie wystawiony do wyborów to z lekka je przerżnie i prezydentem zostanie pan Donald Trump. Jeśli jednakowoż Partia Demokratyczna zdecyduje się na zmianę kandydata i wystawi towarzyszkę Kamalę Harris to właśnie ona zostanie głową państwa. Osobistycznie mam nadzieję, że jednak Demokraci postawią na obecnego prezydenta. Mam bardzo poważne obawy co do polityki zagranicznej pana Donalda Trumpa jeśli zostanie on kolejnym prezydentem, ale mam wrażenie, że wybór towarzyszki Kamali Harris oznaczałby totalny pierdolnik w polityce wewnętrznej Stanów coraz mniej Zjednoczonych, a w polityce zagranicznej byłoby jeszcze gorzej.
Ale zostawmy już Stany coraz mniej Zjednoczone, bo nie z nich tylko składa się świat. Honorowy Wiewiór Łukasz Sidorowicz Był uprzejmy zwrócić moją uwagę na niesamowite wręcz plany rozwojowe azjatyckich spółek węglowych. Otóż firmy Coal India (Indie), China Shenhua (Chiny), Adaro Energy (Indonezja), NTPC (Indie) oraz China Resources Power Holdings (Chiny), czyli najpotężniejsi gracze na rynku wydobycia węgla, nagle zaczęły inwestować kurewsko wielkie pieniądze w budowę nowych kopalni i rozbudowę już istniejących. I wszystko byłoby fajnie i pięknie, bo to oznacza, że firmy się rozwijają i mają hajs na inwestycje - ale ktoś złośliwie postanowił zrobić prowizoryczny i całkowicie szacunkowy bilans księgowy tychże firm, z którego wynikło, że ni chuja nie wypracowały one tyle zysku, żeby wjebać taką kupę siana w inwestycje. Tenże tajemniczy jegomość zaczął drążyć temat i pokazało się, że azjatyckie kompanie węglowe są doinwestowywane grubymi milionami ojro z funduszy Związku Socjalistycznych Republik Europejskich. Tak, przez tych "zielonych", którzy Europejczyków jebią równo z glebą za używanie węgla do produkcji prądu czy ogrzewania. Co ciekawsze: przedstawiciele tychże "zielonych" funduszy twierdzą, że ich działania nie są w żaden sposób sprzeczne z polityką klimatyczną eurokołchozu. Osobistycznie sądzę, że ktoś tu wali w chuja tak, że aż w oczy szczypie.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego