22.07.2024 rezygnacja Joe...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj zadziało się znowuż w Stanach coraz mniej Zjednoczonych. Kilka cięższych słów pojawi się w tej krótkiej notce więc jeśli urażają one twoje uczucia religijne bądź ateistyczne to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Obecny niestety prezydent Stanów coraz mniej Zjednoczonych, pan Joe Biden, publicznie ogłosił swoją decyzję, że mimo uzyskania nominacji Partii Demokratycznej na kandydata w nadchodzących wyborach prezydenckich, nie weźmie w nich udziału. Przekazał swoje poparcie towarzyszce Kamali Harris, obecnej wiceprezydent. Osobistycznie naprawdę nie wiem, które z tej dwójki jest gorszym kandydatem na stanowisko głowy państwa: cierpiący akurat na covid ledwo żywy staruszek, któremu demencja już wpierdoliła większość zdolności intelektualnych i nic nie wskazuje na to, że ten stan ulegnie poprawie, czy zatwardziała komunistka, przy której pan Joe Biden jest osobą całkiem zdrowo myślącą, a która swoją politykierską karierę zaczęła podobno w stosunkowo niejasnych okolicznościach na wygodnym, tapicerowanym meblu z jakimś koneserem jej indyjsko-jamajskich wdzięków. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że obywatele Stanów coraz mniej Zjednoczonych wykażą się resztkami zdrowego rozsądku i wybiorą na prezydenta kandydata Republikanów, pana Donalda Trumpa. Co, nawiasem mówiąc, może być zbawienne dla samych Stanów coraz mniej Zjednoczonych, ale dość ciekawe, chociaż w zupełnie nieciekawy sposób, dla reszty świata. Czas pokaże, co się wydarzy - na chwilę obecną amerykańskie sondażownie na gwałt odpytują wyborców i wychodzą im wyniki tak różne, że w zasadzie chuja warte - od zdecydowanego zwycięstwa pana Donalda Trumpa, poprzez remisy ze wskazaniem na jedną lub drugą stronę, aż po porażającą klęskę Republikanów. Osobistycznie stawiałbym na delikatne zwycięstwo pana Donalda Trumpa, o ile, rzecz jasna, znowu nie wyjdą jakieś "niedociągnięcia"* przy liczeniu głosów, jak to miało miejsce w poprzednich wyborach, wygranych przez obecnego jeszcze niestety prezydenta, pana Joe Bidena. O tym jednakowoż, kto przez następne lata będzie zasiadał na prezydenckim stolcu, przekonamy się za jakieś, jeśli dobrze liczę, 3,5 miesiąca. O ile, rzecz jasna, amerykańska Secret Service znowu nie da dupy, i jakiś zamachowiec nie odstrzeli niewygodnego kandydata.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* czytaj: fałszerstwa