18.08.2024 o resocjalizacji kilka słów......
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, nudnawo coś nam się zrobiło na świecie, w polityce sezon ogórkowy, przycichł ostatnio Lud Alfabetu, uspokoili się pseudoekolodzy, nawet wyznawcy "religii pokoju" mniej jakoś szurają - a popisać coś trzeba. W tej niezbyt krótkiej i nieezbyt cenzuralnej notce zajmę się zatem kwestią resocjalizacji - jeśli temat cię nie interesuje lub masz alergię na plugawe słownictwo to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Resocjalizacja jest procesem przyswajania przez jednostkę społeczną norm społecznych i wartości uznawanych w danej społeczności. Zazwyczaj odbywa się ona w zakładach zamkniętych po tym, jak dana jednostka odjebała jakiś numer stojący w ewidentnej sprzeczności ze wzmiankowanymi normami, tudzież prawem. Osobistycznie jednakowoż bardzo mocno powątpiewam w jej skuteczność, a doskonałego powodu do mojej niewiary dostarczył ostatnio jeden 32-letni złodupiec z Bydgoszczy. Otóż kilka miesięcy temu opuścił on niezbyt przytulne mury więzienia po odsiedzeniu niemal trzynastu lat za zatłuczenie człowieka na śmierć. Ewidentnie nie było mu pisane życie na wolności, bo wrócił na drogę przestępstwa - już kilka dni po wyjściu z pierdla dokonał, jak to ładnie określają policyjne raporty, "przestępstwa przeciwko mieniu". Wtedy jednakowoż stróże prawa nie drapnęli huncwota, który nabrał przekonania o własnym sprycie i bezkarności - i zaczął dokazywać coraz więcej i coraz bezczelniej. Jego krótka kariera przestępcza niedawno uległa jednak zawieszeniu, bo w nocy wjebał się przez balkon do mieszkania pewnej 79-latki i zaczął buszować w poszukiwaniu fantów. Starsza pani obudziła się jednakowoż, i podniosła raban, więc 32-letni bandzior najpierw złapał ją za chabety i pizdnął o szafę, a później jeszcze przypierdolił z pięści w twarz. Takich rzeczy nie da się jednak załatwić całkiem po cichu, powodują one pewien hałas, który może zainteresować sąsiadów, a taka atencja nie jest "na robocie" potrzebna więc przestępca zawinął się z łupem i spierdzielił przez drzwi balkonowe. Napadnięta seniorka, pomimo rany głowy, poinformowała policję, a mundurowi szybko pozbierali ślady, połączyli kropki i powinęli łajdusa, znajdując w jego melinie fanty pochodzące z tej i kilku innych kradzieży. Przez najbliższe trzy miesiące 32-latek nie będzie zatem musiał martwić się o wikt i opierunek, gdyż to zapewni mu na koszt państwa lokalny areszt śledczy - a że grożą mu zarzuty kradzieży rozbójniczej w warunkach recydywy to być może podobnych zmartwień nie będzie doznawał nawet przez 15 lat.
Pytanie tylko: co potem? Facet wyjdzie z pierdla w wieku 47 lat, mając za sobą niemal 28 lat odsiadki, czyli w zasadzie całe swoje dorosłe życie. Jakie są szanse na to, że po odbyciu kary znajdzie sobie uczciwą pracę? Obstawiam, że raczej chujowe, bo niewielu pracodawców będzie chciało zatrudnić wyrokowca-recydywistę, nie mającego żadnego doświadczenia w jakiejkolwiek pracy, do tego takiego, który nie siedział za kradzież pietruszki, tylko za morderstwo i kradzież rozbójniczą. Typ więc albo skończy pod przysłowiowym mostem jako bezdomny, albo na kilka miesięcy wróci na drogę przestępstwa i znowu wyląduje w mamrze, być może z równie poważnymi zarzutami. Jeśli tak mają wyglądać efekty tej osławionej resocjalizacji to ja serdecznie pierdolę taki biznes, zarówno dla bezpieczeństwa własnego, mojej rodziny, jak i innych obywateli. Samą koncepcję resocjalizacji poprzez czasową izolację od społeczeństwa osobistycznie dopuszczam w przypadku osób które jakoś lekko złamały prawo, lub ewentualnie nieumyślnie popełniły przestępstwo - ale typ, który najpierw pięściami zajebał człowieka, a później poważnie kontuzjował staruszkę bo ta przeszkodziła mu w splądrowaniu jej domu, nadaje się tylko do resocjalizacji tanecznej. Polega ona na dożywotnim tańczeniu konopnego kankana albo innego sizalowego fokstrota. Z takiego bandyty społeczeństwo najprawdopodobniej nie będzie miało w przyszłości żadnego pożytku więc szkoda pieniędzy na jego utrzymywanie i pilnowanie, szkoda nawet marnowanego przez niego tlenu. Osobistycznie mam wrażenie, że gdyby za ciężkie przestępstwo popełnione w warunkach recydywy domyślną karą byłaby śmierć przez powieszenie to liczba osób łamiących prawo zmalałaby dość drastycznie. Darmowy pobyt w ciepłej celi, z regularnymi posiłkami, radiem, telewizorem i konsolą do gier nie bardzo mi wygląda na środek skutecznie zniechęcający do popełniania przestępstw - a rychły ożenek z konopną narzeczoną niewątpliwie motywowałby, przynajmniej niektórych, do powrotu na drogę cnoty.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego