21.09.2024 notka o Facebooku...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, nawyrabiało się na Facebooku. To jest notka techniczna, bez słów niecenzuralnych, więc jeśli nie jest to dla ciebie interesujące to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Ostatnimi czasy Facebook odwala jakieś dziwne numery, nie informuje mnie, na ten przykład, o niektórych komentarzach, przy czym ten brak informacji jest, w moich oczach, totalnie losowy. Facebook, na ten przykład, informuje mnie o komentarzu, ja na komentarz odpowiadam, ale powiadomienia o odpowiedzi do mojej odpowiedzi już nie dostaję. Jest to nieco upierdliwe, bo żeby mieć pewność, że nie przeoczę żadnego zostawionego przez Was, moi drodzy Czytelnicy, komentarza, muszę pracowicie przeklikiwać się przez kolejne swoje wpisy i równie pracowicie zmieniać ustawienia wyświetleń komentarzy z "najciekawsze" na "wszystkie" - a Facebook z uporem godnym lepszej sprawy i tak mi przestawia te ustawienia z powrotem na "najciekawsze".
Ale to jest jeszcze małe miki, bo dzisiejszej nocy Facebook zaproponował mi monetyzację moich materiałów. "O zaraza" - pomyślałem w pierwszej chwili - "zajefajnie, dodatkowe grosze, dolary czy szekle zawsze mile widziane". Ale zaraz włączył mi się się w mózgu mały brzęczyk, no bo jak to tak: ktoś tak po prostu, za bezdurno, nie znając mnie i mojej twórczości, chce mi dawać kasę? W cuda to ja, nie powiem, wierzę - ale nie w takie. Postanowiłem jednakowoż zgłębić temat, bo wiadomo, że miło byłoby dostawać pieniądze za uprawianie swojego hobby, a pisać przecież lubię. Szybko jednakowoż się przekonałem, że tak miło to nie będzie, bo Facebook owszem, hajs chce dawać - ale pod pewnymi warunkami. A te warunki, pokazało się, to między innymi te mityczne "standardy społeczności" - tyle, że bardziej. Aby zarabiać na swoich notkach publikowanych na Facebooku musiałbym zrezygnować z pisania o Ludu Pustyni i Puszczy, Ludu Alfabetu, przemocy, religii, migracjach, przekrętach, procesach sądowych, wandalizmie, seksie, tudzież jeszcze kilku innych tematach, które zwykłem w swoich tekstach poruszać. Innymi słowy: albo musiałbym zrezygnować z pisania w swoim stylu, albo nawet na paczkę zapałek bym nie zarobił - bo jak tak sobie na szybko policzyłem to na 17 opublikowanych we wrześniu tekstów żaden by nie spełniał stawianych przez Facebooka wymogów monetyzacji. A ja za bardzo lubię tworzyć swoje treści i za bardzo Was, drodzy Czytelnicy, szanuję, żeby zmieniać profil swojej twórczości na, na ten przykład, komentowanie pogody albo strojów celebrytek - i dlatego do facebookowego programu monetyzacji treści nie przystępuję. I dalej będę w uszczypliwy i niecenzuralny sposób opisywał i komentował wydarzenia na świecie. Pro publico bono*.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* jakby ktoś piękną, acz skomplikowaną, mową błogosławionej pamięci pana Gaiusa Iuliusa Caesara nie władał: dla dobra publicznego