4.11.2024 sprawa Peanuta...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, zadziało się znowuż w Stanach coraz mniej Zjednoczonych. Temat jest niemiły więc takie też będą słowa w tej krótkiej notce użyte - jeśli więc drażnią cię przekleństwa to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Całe Stany coraz mniej Zjednoczone żyją kampanią wyborczą, w której kandydaci na stanowisko prezydenta, tudzież popierające ich partie, robią wszystko żeby przedstawić konkurenta w jak najgorszym świetle. Burdel z tego wychodzi nieziemski, przy czym wydaje się, że nieco przez przypadek w lepszej sytuacji znalazł się kandydat Republikanów, pan Donald Trump, któremu rządzący Nowym Jorkiem debile z Partii Demokratycznej na finiszu kampanii zrobili prezent w postaci Peanuta. Peanut był osieroconą wiewiórką szarą, od maleńkości wychowaną przez pana Marka Longo, dość popularną na Instgramie - a urzędnicy z Departamentu Ochrony Środowiska stanu Nowy Jork tuż przed wyborami prezydenckimi odebrali go właścicielowi i uśpili pod pozorem zagrożenia wścieklizną. Co ciekawe: przez siedem poprzednich lat, czyli przez cały czas gdy Peanut mieszkał ze swoim opiekunem, urzędasy się nim nie interesowali i żadnego zagrożenia chorobowego nie widzieli. Republikanie, rzecz jasna, nie mogli zmarnować takiej okazji do przyjebania Demokratom i jak Stany coraz mniej Zjednoczone długie i szerokie zaczęli głosić, że Demokraci bez dania racji zamordowali niewinne zwierzątko pod wyjętym z dupy pretekstem. Sprawa zrobiła się kurewsko głośna i na pewno nie przysporzy głosów towarzyszce Kamali Harris. I w sumie nie ma się co dziwić; narracja Republikanów jest bowiem taka, że skoro Demokraci dziś utrupili komuś wiewiórę, to jak dorwą się do żłoba to jutro zabiorą i zabiją komuś kota, pojutrze psa, a za tydzień konia. W internecie już pojawiły się fotomontaże przedstawiające Donalda Trumpa z wiewiórką w charakterystycznej czerwonej czapeczce z napisem "Make America Great Again", czyli ze sloganem wyborczym pana Donalda Trumpa, tudzież rozmaite inne wariacje na ten temat. Na miejscu sztabowców pana Donalda Trumpa natychmiast, albo jeszcze szybciej, zamówiłbym reklamy ze zdjęciem swojego kandydata dającego wiewiórce orzeszka i podpisem "Ja nie zabiję twojego pupila".
Osobistycznie będę się śmiał jak pojebion jeśli okaże się, że śmierć Peanuta zniechęci ludzi do głosowania na kandydatkę Demokratów, towarzyszkę Kamalę Harris. Byłby to chyba pierwszy w historii przypadek, kiedy to durna i zupełnie niezwiązana z wyborami decyzja jakiegoś urzędasa wpierdoliła na minę kandydata na najważniejsze stanowisko w kraju.
I tylko zwierzaków, bo ofiarą kretynów z Departamentu Ochrony Środowiska stanu Nowy Jork padł również wychowywany przez pana Marka Longo szop o imieniu Fred, szkoda.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego