6.11.2024 wybory w USrAju...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, wszystko wskazuje na to, że nawyrabia się w Stanach coraz mniej Zjednoczonych. W tej notce będą brzydkie wyrazy więc jeśli boli cię od nich ta część ciała, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę, to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Stany coraz mniej Zjednoczone to cholernie dziwny kraj. W zasadzie wszystkie sondaże przedwyborcze dawały zwycięstwo kandydatce Partii Demokratycznej, towarzyszce Kamali Harris. W rzeczywistości jednakowoż ludzie stwierdzili, że wolą rozwój gospodarczy i bezpieczeństwo, które obiecywał pan Donald Trump, niż głoszoną przez towarzyszkę Kamalę Harris różnorodność, inkluzywność, tudzież inne lewackie dyrdymały. Na chwilę obecną, a piszę tę notkę około godziny 7:00, rozkład głosów elektorskich, których kandydat musi uzbierać 270 aby zostać prezydentem, wygląda następująca: pan Donald Trump ma 246, towarzyszka Kamala Harris uskładała 187. Wiele wskazuje więc na to, że nową głową państwa zostanie pan Donald Trump. Dla Amerykanów byłoby to najkorzystniejsze rozwiązanie, aczkolwiek nie jestem ze szczętem przekonany, czy będzie ono dobre dla całej reszty świata. Czas pokaże. Jedno jest pewne: jeśli prezydentem Stanów coraz mniej Zjednoczonych faktycznie zostanie pan Donald Trump to może się okazać, że ciekawe czasy, w których żyjemy obecnie, staną się jeszcze ciekawsze.
Osobistycznie bardzo ciekawi mnie reakcja rozmaitych lewomyślnych, a zwłaszcza marksistów z Black Lives Matter oraz bandytów z antify, po zwycięstwie pana Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich. Czy znów Stany coraz mniej Zjednoczone staną się areną "ognistych, ale w większości pokojowych protestów" (że tak lewomyślną nowomową polecę) polegających na wszczynaniu zamieszek, plądrowaniu sklepów, dewastacjach mienia publicznego, tudzież pobiciach osób o odmiennych poglądach? Czas pokaże, wiemy na pewno, że lewomyślni są zdolni do takich zjebanych akcji, udowodnili to po śmierci SSNB* George'a Floyda. Czy teraz również wywołają rozruchy, tym razem aby zaprotestować przeciwko wyborowi znienawidzonego przez nich pana Donalda Trumpa na stanowisko prezydenta? Nie zdziwiłbym się zbytnio.
Kolejną interesującą mnie sprawą jest to, na ile te wybory są fałszowane lub ustawiane, bo w to, że są całkiem uczciwe, wierzyć może chyba tylko skończony naiwniak. Moje stacjonujące w całych Stanach coraz mniej Zjednoczonych wiewióry i ursony zgodnie twierdzą, że wały odchodzą tam tęgie. Na ten przykład głosują nielegalni migranci nie posiadający amerykańskiego obywatelstwa, w niektórych miejscach komisje dostały zakaz sprawdzania dowodów tożsamości, przez co zarówno osoby uprawnione jak i nieuprawnione do głosowania mogą swój głos oddać wielokrotnie. Osobistycznie mam dziwne wrażenie, że na wynik tych wyborów wola Amerykanów będzie miała mniejszy wpływ niż składy komisji wyborczych liczących głosy. Wszak nie od dziś wiadomo, że „nieważne, kto głosuje, ważne, kto liczy głosy”.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* Santo Subito Negro Bandito