4.03.2025 i znowu pierdolnik w państwowej...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Jeszcze przed tradycyjnym "aj waj" ostrzegam: będę klął bo mi się cierpliwość do rządzących nami imbecyli skończyła więc jeśli jesteś zwolennikiem obecnego (nie)rządu lub nie tolerujesz wulgaryzmów to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Aj waj, że obecną naszą władzuchnę popierdoliło ze szczętem to ja wiem - problem polega na tym, że ona co chwilę udowadnia, że pierdoli jej się w tych durnych łbach coraz bardziej. Mamy bowiem w Najjaśniejszej Instytut Lotnictwa, czyli placówkę zajmującą się między innymi badaniami w zakresie wojskowych technologii obronnych. Dyrektorem tejże instytucji był pan doktor inżynier Paweł Stężycki, światowej klasy ekspert. Był, bo go z funkcji wyjebali, na jego miejsce proponując mocno związanego z Milicją (przepraszam: Platformą) Obywatelską pana Tomasza Szymczaka, który już w czasie wstępnej rozmowy przyznał, że co prawda nie zna się na technologii, ale chętnie się pozna. Licząca dwunastu członków Rada Instytutu Lotnictwa kategorycznie stwierdziła*, że nie ma chuja, bo się kandydat na to stanowisko zupełnie nie nadaje - a mimo wszystko odpowiedzialny za powołanie dyrektora Instytutu Lotnictwa szef Sieci Badawczej Łukasiewicz, związany z PSL-em pan Hubert Cichocki, przeforsował kandydaturę pana Tomasza Szymczaka. Sam pan Hubert Cichocki na stanowisku szefa Sieci Badawczej Łukasiewicz jest niecały rok, a został tamże osadzony przez ministra nauki, towarzysza Dariusza Wieczorka z Nowej Lewizny (przepraszam: Lewicy). Jak widać czasy obsadzania na stanowiskach krewnych i znajomych królika nie odeszły w przeszłość wraz ze słusznie minionymi rządami partii Populizm i Socjalizm (przepraszam: Prawo i Sprawiedliwość).
W zasadzie cała branża lotnicza była święcie przekonana, że wybór na dyrektora Instytutu Lotnictwa światowej klasy specjalisty, pana Pawła Stężyckiego, będzie czystą formalnością - jako że jest to człowiek jak mało kto nadający się do tej roli: zdolny, utytułowany, sumienny, wielokrotnie nagradzany** za swoje osiągnięcia i świetnie znający się na robocie. A tu, kurwa, niemiluteczkowa niespodziewajka - zamiast fachury szefowanie w strategicznie ważnej placówce dostaje jakiś partyjny nominat, który gówno wie zarówno o instytucji, którą ma zarządzać, jak i o stosowanych w niej technologiach i procedurach. Instytut Lotnictwa to nie jest Punkt Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych, żeby mógł nim zarządzać byle cieć, dla którego szczytowym osiągnięciem w dziedzinie technologii jest samodzielne opublikowanie wpisu na portalu społecznościowym - to jest instytucja o znaczeniu strategicznym dla Najjaśniejszej, zwłaszcza w momencie, w którym za naszą wschodnią granicą trwa wojna, w której całkiem spory udział mają rozmaite latadła. Osobistycznie uważam, że w takiej chwili wyjebanie z funkcji dyrektora fachowca i zastąpienie go amatorem jest ocierającym się o zdradę państwa sabotażem - i tak to powinno zostać potraktowane przez prokuraturę. Mam jednakowoż poważne wątpliwości, czy ktoś w ogóle zdecyduje się na złożenie doniesienia o możliwości popełnienia przestępstwa - bo o obecnym "wymiarze sprawiedliwości" dużo można powiedzieć, ale na pewno nie to, że jest bezstronny i postępujący zgodnie z prawem. A nawet jeśli się taki śmiałek znajdzie to jestem niemal pewien, że obecny minister (nie)sprawiedliwości, pan Adam Bodnar, albo sprawie łeb upierdoli przy samej dupie, albo przydzieli ją prawnikowi, który specjalizuje się w zupełnie czym innym, na ten przykład w prawie medycznym - raz już taki numer odjebał więc istnieje duże prawdopodobieństwo, że będziemy mieli powtórkę.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* 10 głosów przeciw, dwa wstrzymujące się, zero za
** także przez przedstawicieli obecnego (nie)rządu