Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Jeszcze przed tradycyjnym aj waj ostrzegam: będzie długo i polecą bluzgi w ilości hurtowej więc jeśli obawiasz się o swą karmę to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Aj waj, czy ludzkość to już ze szczętem pojebało? Bo po dzisiejszej porcji informacji z kraju i ze świata odniosłem wrażenie, że niektórych to popierdoliło bardziej niż skazańca na elektrycznym krześle. Zacznijmy sobie od Najjaśniejszej, gdzie w miejscowości Chełm Śląski 50-letni facet podszedł do spacerującego z opiekunem 3-latka, wyjebał mu (znaczy trzylatkowi) z łapy w twarz i spierdolił. Ot tak, po prostu, bez dania racji. Dzieciak, rzecz jasna, runął na glebę jak ścięty i stracił przytomność. Policja zatrzymała agresora, postawiono mu zarzuty spowodowania uszczerbku na zdrowiu i narażenia dziecka na ciężkie uszkodzenie ciała, za co grozi mu 3 lata pierdla. Osobistycznie mam kilka pytań. Jak bardzo ciężki przypadek niedojebania międzyusznego trzeba mieć, żeby w ten sposób zaatakować trzylatka? Co za baranina pisała Kodeks Karny, że za przyjebanie w twarz małemu dzieciakowi grożą tylko 3 lata pierdla? Czy taki czyn nie powinien być kwalifikowany jako próba morderstwa?
A skoro już o temat morderstwa zahaczyliśmy to skoczymy sobie do Stanów coraz mniej Zjednoczonych, a konkretnie to do położonego w Pensylwanii miasta Filadelfia. Grubo w nocy, po północy, szedł sobie ulicą 73-letni czarnoskóry pan James Lambert Junior. Bardzo się to nie spodobało siedmioosobowej grupie lokalnych nastolatków, którzy zaatakowali starszego pana używając do tego celu m.in. pachołka drogowego. Poznęcali się nad dziadkiem nieco i zostawili na chodniku. Staruszek zmarł następnego dnia w szpitalu z powodu odniesionych obrażeń. Osobistycznie jestem przekonany, że wszelakie lewomyślne tałatajstwo od razu by podniosło krzyk, że pan James Lambert Junior jest kolejną czarnoskórą ofiarą białego supremacjonizmu i systemowego rasizmu w Stanach coraz mniej Zjednoczonych - ale jest jeden, maluteńki problem: całe zajście zostało nagrane przez kamery monitoringu - i żaden ze sprawców nie jest białym, żółtym, natywnym, Latynosem, Arabem, mieszkańcem wysp Pacyfiku. Wszyscy, cholera, są czarni - jakby się zmówili, żeby na złość zrobić propagandzistom Black Lives Matter i innym lewomyślnym. Osobistycznie sądzę, że takich gierojów, co w siódemkę i z wykorzystaniem narzędzi katują 73-latka, trzeba by odpowiednio nagrodzić. Na dobry początek powbijać im w dupy identyczne pachołki jak ten, którego użyli do zabicia starszego pana i w samo południe, rozebranych do naga, przegonić przez całą Filadelfię.
Wracamy sobie teraz do Związku Socjalistycznych Republik Europejskich, a konkretnie to do Hiszpanii, a jeszcze konkretniej do Pampeluny. Tamtejszym burmistrzem jest, wywodzący się z prawicowej partii Navarra Suma, pan Enrique Maya. W czwartek pan burmistrz brał udział w procesji ku czci patrona Pampeluny, świętego Firmina - i stał się celem ataku baskijskich lewaków, którzy obrzucili uczestników butelkami, kamieniami i innymi przedmiotami, słów grubszych nie licząc. Przy czym tutaj dwa słówka wyjaśnienia: baskijscy lewacy nie wpisują się za bardzo w ogólnoświatowy nurt lewactwa gdyż ich głównym hasłem i celem jest wywalczenie niepodległości dla swojego regionu. Wszystkie inne kwestie, tak drogie sercom lewomyślnych jak równouprawnienie płci, antyrasizm, sprawy Ludu Alfabetu i migrantów, ochrona środowiska, weganizm dla wszystkich - u baskijskiej lewicy niepodległościowej są na dalszym planie. Jednakowoż lewica, nawet niepodległościowa, metod nie zmienia - a w efekcie trzech policjantów zostało rannych, z czego jeden ciężko.
Zostawiamy już Hiszpanię i zerkniemy sobie do Włoch, a konkretnie do Turynu - bo tamtejszy sąd odjebał taki numer, że moje wiewióry z wrażenia orzeszki pogubiły. Otóż trzy lata temu pewien Włoch spotkał się w pubie z pewną Włoszką. Trochę wypili, pęcherze wezwały, postanowili skorzystać z toalety. Pan skończył pierwszy, wyszedł sobie z kabiny i zobaczył, że pani drzwi do swojej nie zamknęła. Okazja to okazja, pewnie sobie pomyślał, żal byłoby nie skorzystać. Włoch, niewiele się zastanawiając, wszedł więc do kabiny, po czym wszedł w panią, nie bacząc na jej sprzeciw. Sprawa, moim zdaniem, ewidentna: facet wykorzystał seksualnie babkę. Ale dla włoskiego sądu nie jest to takie oczywiste. Sędzia z Turynu orzekł, że to pani sprowokowała mężczyznę do seksu poprzez niezamknięcie drzwi toalety. Dziękuję, obrona nie ma więcej pytań. Bardziej kretyńskiego uzasadnienia wyroku to dawno nie słyszałem.
Ale to nie jedyny przykład debilnych prawników, którym się dziś zajmiemy. Zostawiamy słoneczną Italię i kurcgalopkiem popierdalamy sobie do nie mniej słonecznego Salwadoru. Salwador jest krajem mającym jedno z najbardziej restrykcyjnych praw antyaborcyjnych na świecie - przerywanie ciąży jest tam zagrożone karą długoletniego więzienia. Nawet poronienie jest tam prawnie zakazane i kobieta, która ciąży nie donosiła, może sobie niewąsko w kiciu posiedzieć. Szerokiego rozgłosu tamże nabiera sprawa pewnej 21-letniej kobiety skazanej na 50 lat w pierdlu za zamordowanie własnej nowo narodzonej córeczki. Prowadzące obronę prawniczki z feministycznej organizacji Citizen Group for the Decriminalization of Abortion starają się przekonać sąd, że pani dokonała po prostu aborcji, bo chociaż przerwanie ciąży jest karalne, to jednak w mniejszym wymiarze niż zamordowanie z premedytacją własnego świeżo urodzonego dziecka. Osobistycznie jestem jednakowoż przekonany, że chuja ugrają - z jednego prostego powodu: nie bardzo potrafią sensownie i wiarygodnie wytłumaczyć sądowi, skąd na szyi noworodka wzięło się sześć ran kłutych od noża.
Po raz kolejny skoczymy sobie przez ocean i tym razem wylądujemy w Bundesrepublice bo dawno tam nas nie było, chyba od wczoraj. A tematy tamże są aż dwa. Pierwszy to pierdolnik na letnim przyjęciu grupy parlamentarnej Kommunistische (verzeihung: Sozialdemokratische) Partei Deutschlands towarzysza Fuhrera Olafa Scholza. Otóż pokazało się, że niektóre koktajle serwowane uczestniczkom imprezy były doprawione kwasem 4-hydroksybutanowym, znanym jako GHB - co tłumacząc z naukowego na ludzki oznacza, że ktoś panienkom wjebał pigułki gwałtu do drinków. Najwidoczniej jakiś partyjny bonzo miał ochotę na coś więcej niż standardowe socjalistyczne pierdolenie teoretyczne - i chciał popierdolić naprawdę. Już kiedyś pisałem jaka kara powinna spotkać osobników posługujących się pigułkami gwałtu w niecnych celach - było tam coś o GHB i przywiązaniu z wypiętą dupą do stołu w klubie gejowskim.
Ale skandal z pigułkami gwałtu na imprezie partii rządzącej to mały chuj przy tym, co Bundestag i Bundesrat, czyli obie izby niemieckiego parlamentu, odpierdoliły na spółkę. Bo wywinęły taki numer, że wypiłem pół litra pejsachówki żeby go rozebrać* - i nie udało mi się. Wypiłem więc drugie pół litra w nadziei, że tym razem się uda - a gdzie tam, dalej nic. Obie izby niemieckiego parlamentu popełniły brutalny gwałt na logice. No, ale do konkretów. Jak zapewne wiecie, Niemcy mają teraz poważne problemy energetyczne: na wniosek Arbuzów i innej lewomyślnej swołoczy, wydzielającej charakterystyczny smrodek materiału owijającego kacapską stopę, już dawno pozamykali dużą część swoich elektrowni węglowych, teraz zgodnie z planem zamykają ostatnie elektrownie atomowe - a elektrownie gazowe muszą zmniejszyć produkcję gdyż Moskwicini przykręcili kurek z gazem. Odnawialne źródła energii za chuja wafla nie dadzą rady zaopatrzyć całej Bundesrepubliki w prąd - więc trzeba będzie skądś energię elektryczną naruchać. Opozycyjna frakcja CDU/CSU złożyła całkiem logiczny projekt, żeby może dać se chwilowo siana z wyłączaniem elektrowni atomowych i, dopóki się sytuacja energetyczna nie unormuje, dalej czerpać prąd z niskoemisyjnych siłowni jądrowych. Ale rządząca koalicja lewomyślnych, znaczy Kommunistische (verzeihung: Sozialdemokratische) Partei Deutschlands, zielonych** Arbuzów oraz FDP, stwierdziła, że jebać ekologię i niskoemisyjny atom - jak nie ma gazu to wracamy do węgla i chuj. Takiego numeru to się, szczerze mówiąc, nie spodziewałem. Od lat Arbuzy i SPD kurwiły na węgiel, wyklinały go od najgorszych i obiecywały, że zamienią choćby na dynama w rowerach - a tu nagle taka zmiana, węgiel nagle się zrobił gut, gut, sehr gut. Rzecz jasna - tylko ten w niemieckich kopalniach i elektrowniach węglowych. W polskim Turowie węgiel dalej jest nicht gut.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* niektórych spraw "bez pałlitra nie rozbieriosz"
** przynajmniej z zewnątrz - bo w środku są czerwoni. Jak to arbuzy.