5.03.2023C się tyle działo, że mi się...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu - po raz trzeci w tym pamiętnym dniu. Aj waj, ja was bardzo przepraszam, ale tyle się dziś działo, że zupełnie zapomniałem wam złożyć najlepszych życzeń z okazji dzisiejszego święta. Tak więc ostrzegam, że polecą joby, ale jeśliś ciekaw życzeń to nie kończ lektury >>>tutaj<<<.
Zapewne teraz robicie szybki przegląd, jakież to święto wypada 5 marca. Nie jest to, niestety, święto oficjalnie uznane ani przez żadną religię, ani przez żadne państwo - co jest, moim zdaniem, cholernie wielkim błędem. Otóż bowiem dokładnie 70 lat temu, 5 marca 1953 roku, zmarł jeden z większych skurwysynów w historii tej planety, towarzysz Iosif Wissarionowicz Dżugaszwili, szerzej znany pod bandycką ksywą Stalin. Zanim jednak do życzeń przejdę to wypadałoby kilka słów na temat nieboszczyka skreślić - a w tym celu, nie ukrywam, mocno będę się posiłkował prozą pana Andrzeja Sapkowskiego, u którego celne opisy bardzo łatwo znaleźć.
Zatem towarzysz Iosif Wissarionowicz Dżugaszwili, niech mu ziemia będzie ciężką, takim był niecnotą, łajdakiem i, uczciwszy uszy, sukinsynem, że samego diabła w pół roku przyprawiłby o wrzody żołądka. A rządził w Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich lat dwadzieścia osiem, w okolicach zaś lat osiem. Towarzysz Iosif Wissarionowicz Dżugaszwili, wedle okolicy zwany takoż Stalin, Ryży, Wąs albo Wąsaty Skurwysyn. Jedno o niem da się powiedzieć – wredny był niemożebnie. Taki czarci z niego był pomiot i plugawiec, taki chwost suczy, że ani o wyglądzie jego ani obyczajach pisać nie będziemy, albowiem zaprawdę powiadam wam: słów szkoda tracić na kurwiego syna.
No, skorośmy już obowiązek spełnili i kilka słów o niebłogosławionej pamięci truposzu skreślili, to teraz czas przejść do przyjemniejszej części tej notki, znaczy się życzeń. Otóż w tym pięknym dniu życzę Wam, moi drodzy Czytelnicy, zdrowia, szczęścia, pomyślności, sukcesów w życiu osobistym i zawodowym, uśmiechu i, rzecz jasna, pieniędzy. Oraz, oczywiście, cierpliwości, bo tej Polakom zazwyczaj brakuje - co, biorąc pod uwagę różnych patafianów z rozmaitych band rządzących Najjaśniejszą, absolutnie nikogo dziwić nie powinno. Światu życzę przede wszystkim pokoju i spokoju, a ludzkości mądrości. Panu Władimirowi Władimirowiczowi Putlerowi (przepraszam: Putinowi) zaś składam specjalne życzenia: oby cię, kpie przeklęty, diabli żywcem do piekła na widłach zabrali i tamże na przemian twą rzyć w smole smażyli i wielkim kutasem jebali, a sosu Tabasco jako lubrykantu nie żałowali.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego