25.07.2024 propaganda obronności i spalenizna......
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu - po raz drugi w tym wkurzającym dniu. Aj waj, znowuż się w Najjaśniejszej wyrabia, iście niby w makutrze podczas wyrabiania szabasowej chały. W tej notce znowu sobie poprzeklinam bo mnie znowu ćwierćinteligenci z polskiej sceny politykierskiej i okolic wjawnogrzeszniczyli - jeśli nie interesujesz się polityką lub masz alergię na podwórkową łacinę to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Propagandyści Milicji (przepraszam: Platformy) Obywatelskiej dumnie ogłosili w mediach społecznościowych, że ich banda dba o bezpieczeństwo Najjaśniejszej. Treść słowną tegoż ogłoszenia litościwie przemilczę, bo nie chce mi się wypunktowywać i komentować wszystkich błędów w tym steku bzdur i niedopowiedzeń - skoncentruję się na ilustrującym wypowiedź zdjęciu, przedstawiającym popierdalającego po niebiosach Lima 2. W tym momencie osoby nieco oblatane w historii lotnictwa zapewne powiedziały "co kurwa?", a tym mniej obznajomionym już wyjaśniam o co chodzi. Otóż propagandyści Milicji (przepraszam: Platformy) Obywatelskiej użyli do zilustrowania tekstu o obecnych militarnych przewagach obecnego (nie)rządu zdjęcia samolotu myśliwskiego Lim-2, czyli licencyjnej wersji radzieckiego MiGa-15bis, maszyny z lat czterdziestych XX wieku, produkowanej w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej w latach 1954-1956, w służbie pozostającej do końcówki lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Osobistycznie nie wiem, jak szef obecnego (nie)rządu, pan Donald Tusk, z podlegającym mu ministrem obrony narodowej, panem Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, zamiaruje bronić nieba nad Najjaśniejszą siedemdziesięcioletnimi zabytkami, których w stanie lotnym pozostały dwie sztuki, do tego znajdujące się w rękach prywatnych a nie na stanie Sił Powietrznych Rzeczypospolitej Polskiej - ale to jakby nie mój problem, pan Donald Tusk jest łebski chłopak (chociaż tak w zasadzie to gdański, ale z Gdańska do Łeby nie jest znowuż tak daleko) i na pewno coś wymyśli. A jak nie wymyśli to skłamie, jak to ma w zwyczaju - i tak będzie gites, wyborcy to łykną jak młode pelikany rybkę.
No, ale koniec tych śmichów-chichów z partactwa czynowników Milicji (przepraszam: Platformy) Obywatelskiej - teraz zajmiemy się sprawą ciut poważniejszą. W stolicy Najjaśniejszej, Warszawie, stoi sobie zrewitalizowany ostatnimi czasy Kopiec Powstania Warszawskiego. Jest to dość potężne wzgórze usypane ze zwożonych na Mokotów gruzów warszawskich domów po tym, jak hitlerowska nawała nam stolicę w drebiezgi rozpierdoliła w 1944 roku. Na szczycie tegoż kopca figuruje potężny symbol Polski Walczącej, a co roku 1 sierpnia, w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, rozpalany był przed nim ogień, który płonął przez 63 dni. W tym roku jednakowoż ognia nie będzie, bo podobnież okoliczni mieszkańcy, zamieszkali w stosunkowo niedawno wybudowanych blokach, do władz miasta ze skargą pobiegli, że im przez dwa miesiące w roku spalenizną śmierdzi, i że nieekologicznie jest bo zwiększona emisja dwutlenku węgla się tam odbywa. Patrzcie państwo, jakie delikutaśne się to zrobiło po przeflancowaniu do Warszawy: jak w rodzinnym Parzęczewie, Starych Grabiach czy innych Łysobykach plastikiem i oponami w piecach palili to wszystko było w porządku - a teraz im ognisko z czystego drewna, ku czci ofiar niemieckiego bestialstwa rozpalone, przeszkadza. No, ale władzuchna Warszawy też tu nie jest bez winy, bo zamiast malkontentom powiedzieć "spierdalajcie na szczaw, tu taką tradycję mamy i zmieniać jej nie zamiarujemy" to uszy po sobie położyła, miękką kitę pod siebie schowała, i rozpalać ognia pamięci zabroniła, mętnie tłumacząc się ekologią i obostrzeniami związanymi z gwarancją porewitalizacyjną. Osobistycznie sądzę, że źle się stało, bo tradycja rzecz święta, a i pamięć pomordowanych przez przydupasów w ząbek czesanego malarza uczcić się godzi.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego