21.12.2024B kolejne małe sprostowanie...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu - po raz drugi w tym ciekawym dniu. Ta krótka notka będzie kolejnym sprostowaniem drugiej wczorajszej notki, tej o zamachu na jarmark w Magdeburgu.
Pokazało się, że zamachowiec, pan Taleb Abdul Dżawad, nie był, o dziwo, co bardziej radykalnym wyznawcą "religii pokoju", tylko apostatą i zwolennikiem antymigranckiej partii Alternative für Deutschland - a przynajmniej tak twierdzi niemiecka prasa. Cusik mi się tu kupy nie dzierży, bo popierający akurat tę bandę powinien raczej wpieprzyć się samochodem w jakiś meczet czy ośrodek dla migrantów, gdzie miałby realną szansę utrupić trochę wyznającego "religię pokoju" Ludu Pustyni i Puszczy, a nie w świąteczny jarmark, gdzie zazwyczaj przychodzą rodowici Niemcy, tudzież inni chrześcijanie, do których jakiejś strasznej nienawiści pan Taleb Abdul Dżawad nie powinien czuć.
Ale to jest jeszcze małe miki, zdecydowanie bardziej zastanawiająca jest inna sprawa: liczba ofiar. Pierwsze doniesienia mówiły o jedenastu trupach i osiemdziesięciu rannych, następne o tylko dwóch zmarłych i sześćdziesięciu poszkodowanych, teraz moje wiewióry donoszą o pięciu zabitych i więcej niż dwustu rannych. Jestem w stanie zrozumieć wzrost ofiar śmiertelnych z dwóch do pięciu, zwłaszcza uwzględniając fakt, że sporo osób było w stanie ciężkim lub krytycznym - ale jakim cudem nagle liczba rannych wzrosła ponad trzykrotnie, z sześćdziesięciu do ponad dwóch setek? Przez cały dzień nic im nie było, dopiero po ponad dobie poczuli, że mają połamane kości, pomiażdżone mięśnie i krwawią jak zarzynane kurczaki? Cusik mi tu podśmiarduje - albo Niemiaszki mają naprawdę cholernie wielkie kłopoty z matematyką, albo ta zaskakująca zmienność liczby ofiar ma jakiś, niespecjalnie jasny, cel. Przy czym osobistycznie widzę tylko jedną, niezbyt zresztą prawdopodobną, możliwość - ktoś za wszelką cenę stara się wjebać partię Alternative für Deutschland na jakąś grubszą minę. Tyle tylko, że takie działanie może być skuteczne tylko wtedy, kiedy wszystkie media będą miały tak zgrane zadki, żeby harmonijnie pierdziały w rytm podawany przez jakieś oficjalne czynniki - bo jeśli choć jedna redakcja się wyłamie i poda wiadomości prawdziwe, a nie spreparowane przez szyszkowników, to cała sprawa się malowniczo rypnie i Alternative für Deutschland zdobędzie nowych zwolenników, czyli piękny plan przyniesie efekty dokładnie odwrotne do zamierzonych. Pytanie główne brzmi: kto jest na tyle wpływowy i na tyle zdesperowany, żeby wykonać tak ryzykowny krok?
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego