Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, dzieje się na świecie. Z góry uprzedzam, że ten wpis będzie długi i z dużą ilością niecenzuralności - jeśli cię to mierzi to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Moje wiewióry zamieszkujące stolicę Skarlałej (dawniej Wielkiej) Brytanii, Londyn, donoszą, że lokalna policja przestała sobie radzić z gangami młodzieży, które w biały dzień potrafią wpieprzyć się do sklepu i opierdolić go z towaru, "na wydrę"* zajebać komuś zegarek albo łańcuszek, ewentualnie przekopać na ulicy przypadkowego przechodnia albo i sprzedać mu kosę**. Gówniarzeria nie przejmuje się monitoringiem ani obecnością osób postronnych, przeprowadza błyskawiczną akcję i rozprasza się - więc policja rzadko kiedy wyrabia się z dotarciem na miejsce przestępstwa i może najwyżej obejrzeć filmy i spisać zeznania poszkodowanych i świadków. Rzecz ciekawa, chociaż niepoprawna politycznie: zdecydowana większość gangusów pochodzi z Ludu Pustyni i Puszczy, na udostępnionych w internecie filmach rzadko kiedy można zobaczyć przestępcę o białej skórze. Osobistycznie bardzo mnie interesują dwie sprawy: jak władze zamierzają rozwiązać ten problem, i jak lewomyślni wyznawcy multikulti wytłumaczą zdecydowaną nadreprezentację osób czarnoskórych oraz śniadoskórych w tych przestępczych bandach.
A skoro już poruszyliśmy temat przestępczości to zerknijmy sobie do Szwecji. Tydzień temu w dzielnicy Årby miasta Eskilstuna, położonego 100 km. od Sztokholmu, jakiś niezidentyfikowany zjebany łeb zaczął strzelać w kierunku placu zabaw, raniąc kobietę i 5-letnie dziecko. Policja sądzi, że mogło chodzić o porachunki gangusów walczących o kontrolę nad rynkiem narkotyków. Nie wiem, czy akurat w tym konkretnym przypadku strzelec wywodził się z Ludu Pustyni i Puszczy - ale zdecydowana większość osób zamieszanych w przestępczość zorganizowaną w kraju Trzech Koron pochodzi z Afryki lub Bliskiego Wschodu. Eskilstuna nie jest jakąś gigantyczną metropolią, pod względem liczby mieszkańców odpowiada mniej więcej Gnieznu czy Inowrocławiowi - a pomimo tego od początku roku doszło tamże do 18 strzelanin, z czego równo połowa wydarzyła się w Årby. 18 strzelanin w 8 miesięcy to zajebiście kozacki wynik jak na miasto liczące ok. 70 tysięcy mieszkańców. A jaki jest tego efekt? Otóż taki, że dzieci uczęszczając do lokalnej szkoły zaczęły pytać nauczycieli, czy mogą przychodzić na zajęcia w kamizelkach kuloodpornych. Mamy XXI wiek a uczniowie idący do podstawówki nie boją się wykluczenia z grupy rówieśniczej lub złej oceny - tylko tego, że jakiś bandyta je przypadkowo zajebie. I to nie dzieje się w fawelach Rio de Janeiro, w zakazanych dzielnicach Ciudad de México czy w jakimś afrykańskim kraju trzeciego niedorozwinięcia - tylko w Szwecji, teoretycznie cywilizowanym państwie należącym do teoretycznie cywilizowanego Związku Socjalistycznych Republik Europejskich. Przecież to jest do chuja niepodobne.
A skoro już jesteśmy przy rzeczach do chuja niepodobnych to koniecznie musimy odwiedzić pewne miasto w Najjaśniejszej. I nie chodzi mi teraz o Rzeszów, w którym u zbiegu alei Łukasza Cieplińskiego i alei Józefa Piłsudskiego znajduje się Pomnik Czynu Rewolucyjnego, który swoim wyglądem jako żywo przypomina wysoką na ok. 38 metrów cipę. Jak ktoś nie wierzy to może albo wybrać się do Rzeszowa i zobaczyć to cudo na własne oczy, albo skorzystać z wyszukiwarki, w internecie zdjęć tegoż monumentu jest aż nadto. Ale, jako się rzekło, nie o Rzeszowie ma być ta część notki. Otóż swoją waginę, chociaż znacznie mniejszą, ale za to złotą, właśnie dostała Warszawa. A tak konkretnie to warszawski Teatr Dramatyczny, który został obdarowany rzeźbą złotej cipy z okazji objęcia fuchy dyrektorki przez towarzyszkę Monikę Strzępkę. Sama towarzyszka dyrektorka pierdolnęła zresztą mowę, w której można było usłyszeć, że ta rzeźba to "symbol wartości, które wyznajemy i którymi będziemy się kierować, transformując Teatr Dramatyczny w feministyczną instytucję kultury". No cóż, normalny człowiek wyznaje w życiu wartości takie jak uczciwość, przyjaźń, empatia, dobro - a dla feministek najwyższą wartością jest cipa. Jak to się kiedyś mawiało: każdemu jego porno, każdy ma swoje kółko zainteresowań.
Autorką wspomnianej rzeźby, nazwanej "Wilgotną Panią”, jest towarzyszka Iwona Demko, która sama siebie określa "artystką waginistką” i feministką. Co do jej feminizmu to nie zamierzam dyskutować, ale z tą artystką to trochę przegięła - na szybkości przejrzałem jej prace i w stwierdziłem, że jest niesamowicie monotematyczna: niemal wszystkie jej dzieła przedstawiają żeńskie narządy płciowe. Osobistycznie byłbym więc bardzo ostrożny z nazywaniem towarzyszki Iwony Demko artystką: gdyby każdy, kto kiedykolwiek narysował kutasa na ścianie (albo kumplowi w zeszycie) nagle został artystą penisistą to w samej Najjaśniejszej mielibyśmy pewnikiem z 18 milionów artystów płci męskiej - a jakoś, cholera, nie mamy. Może wypadałoby ustalić, że namazanie czy też wyrzeźbienie samych genitaliów, choćby nawet wielokrotne, artystą nie czyni - bo w gdyby czyniło to przysłowiowy Jasiu z klasy 6B byłby już równie słynny jak Michelangelo Buonarroti, Caravaggio i Claude Monet razem wzięci.
Osobistycznie jestem przeciwnikiem tzw. "sztuki nowoczesnej" gdyż w znakomitej większości jest to odrażający chłam, rażący moje poczucie smaku i estetyki. Autorów tegoż kiczu nie nazwałbym artystami, choćby mi za to ktoś płacił. Jestem zwolennikiem realizmu w sztuce - a tzw. "sztuka nowoczesna" jest zazwyczaj od realizmu biegunowo odległa. Lubię, na ten przykład, podejść do obrazu i na pierwszy rzut oka móc zidentyfikować to, co na nim figuruje - obojętne, czy jest to szkuner w sztormie, koń w galopie czy byk w Koloseum. Nie lubię natomiast domyślać się, co też autor rzeźby lub obrazu miał na myśli, kiedy krzywo pierdolnął żółty kwadrat na płótnie i nazwał to "Przemijanie"; tudzież gdy kilka kolorowych kresek wyglądających jakby je wykonał niemowlak pierwszy raz trzymający kredki zostało podpisanych jako "Ludzka egzystencja". To, co obecnie jest nazywane sztuką, w większości jest do chuja niepodobne - zwłaszcza jeśli jest złotą pizdą.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* to znaczy poprzez wyrwanie z ręki lub zerwanie z ciała