„Ja żołnierz Wojska Polskiego przysięgam
służyć wiernie Rzeczypospolitej Polskiej,
bronić jej niepodległości i granic.
Stać na straży Konstytucji,
strzec honoru żołnierza polskiego,
sztandaru wojskowego bronić.
Za sprawę mojej Ojczyzny,
w potrzebie krwi własnej ani życia nie szczędzić.
Tak mi dopomóż Bóg"
Te słowa wypowiada każdy wstępujący do służby żołnierz. W trakcie uroczystej przysięgi wojskowej w Pierwszej Warszawskiej Brygadzie Pancernej im. Tadeusza Kościuszki wypowiedział je także Mateusz, nie przypuszczając zapewne, że w przyszłości spełnią się one w najgorszy możliwy sposób za sprawą noża jakiegoś nielegalnego migranta z Ludu Pustyni i Puszczy, który za wszelką cenę postanowił dostać się do Europy. Mateusz zmarł dziś w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie.
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Jeszcze przed tradycyjnym "aj waj" ostrzegam, że w notce będą przekleństwa bo ciężko jest w sposób kulturalny wyrazić żal, smutek oraz poczucie beznadziei i rozczarowania - jeśli ci to nie odpowiada to skończ lekturę >>>tutaj<<<. Aha, i długo będzie - żeby nie było, że nie ostrzegałem.
Kto odpowiada za śmierć żołnierza Pierwszej Warszawskiej Brygady Pancernej? Bezpośrednią odpowiedzialność ponosi, rzecz jasna, ten migrant, który zadał cios. Ale on jest tylko jednym z tępych narzędzi wykorzystywanych przez samodzierżcę Białorusi, pana Alaksandra Łukaszenkę, do zdestabilizowania sytuacji w Europie. Zatem to panu Alaksandrowi Łukaszence należy przypisać sprawstwo kierownicze. Problem jest jednakowoż głębszy, bo samodzierżca Białorusi po prostu cynicznie wykorzystuje totalną pizdowatość europejskich polityków, którzy bądź to z przekonania, bądź ze strachu przed oskarżeniami o rasizm, nie decydują się na danie rozkazu stanowczego powstrzymania naporu Ludu Pustyni i Puszczy, nawet kosztem ofiar wśród tych, którzy nielegalnie do Europy przebywają. Ta pizdowatość zresztą mści się już od dawna na bardziej otwartych społeczeństwach Europy Zachodniej, gdzie watahy przybyszów z Bliskiego Wschodu i Afryki robią co chcą: tworzą gangi, gwałcą, kradną, wszczynają zamieszki, handlują narkotykami, nawet mordują. W Najjaśniejszej mamy dopiero przedsmak tego, co już od lat dzieje się we Francji, w Bundesrepublice czy w Szwecji.
A co z tym fantem robią nasze władze? Niewiele, na razie żandarmeria zatrzymała żołnierzy, którzy jakiś czas temu oddali strzały ostrzegawcze aby odstraszyć szturmujących granicę migrantów, a prokuratura powołała specjalny zespół do zbadania czy aby przypadkiem nasi mundurowi nie przekroczyli uprawnień. Śmierć Mateusza może być właśnie pokłosiem tego zatrzymania, bo najprawdopodobniej patrolujący granicę żołnierze po prostu boją się użyć broni aby do dupy nie dobrała im się prokuratura. Osobistycznie uważam, że jest to popierdolona sytuacja, bo ustawa wyraźnie określa kiedy można użyć broni. Zacytuję:
"Broni palnej można użyć, gdy zaistnieje co najmniej jeden z następujących przypadków:
1) konieczność odparcia bezpośredniego, bezprawnego zamachu na:
a) życie, zdrowie lub wolność uprawnionego lub innej osoby albo konieczność przeciwdziałania czynnościom zmierzającym bezpośrednio do takiego zamachu,
b) ważne obiekty, urządzenia lub obszary albo konieczność przeciwdziałania czynnościom zmierzającym bezpośrednio do takiego zamachu,
c) mienie, który stwarza jednocześnie bezpośrednie zagrożenie życia, zdrowia lub wolności uprawnionego lub innej osoby, albo konieczność przeciwdziałania czynnościom zmierzającym bezpośrednio do takiego zamachu,
d) nienaruszalność granicy państwowej przez osobę, która wymusza przekroczenie granicy państwowej przy użyciu pojazdu, broni palnej lub innego niebezpiecznego przedmiotu,
e) bezpieczeństwo konwoju lub doprowadzenia;"
W tej konkretnej sytuacji zaszły więc cztery z pięciu wymienionych przypadków, w których żołnierze mogli użyć broni - a możliwość jej użycia istnieje już w momencie zaistnienia jednego. Ale to jeszcze nie koniec pierdolnika, jaki się na granicy wytworzył: otóż zatrzymani przez żandarmów żołnierze nie dostali pomocy prawnej, na adwokatów zrzucili się ich rodziny i koledzy ze służby. Czy tak powinien funkcjonować wymiar sprawiedliwości w normalnym państwie? Nie sądzę. Zwykłemu kryminaliście od razu przysługuje obrońca z urzędu; ludziom, którzy poświęcają swój czas i zdrowie służąc Polsce, adwokata muszą zapewnić rodziny i kumple. Coś tu jest, kurwa, mocno nie tak.
Ale to jeszcze nie koniec zjebanych akcji z granicy. Właśnie wyciekły zdjęcia patrolu policji, który obok płotu granicznego pełni służbę z pustymi kaburami, bez broni palnej. Jak ci funkcjonariusze mają bronić siebie i granicy, skoro dowództwo pozbawia ich najskuteczniejszego środka odparcia ataku? To jest PoPoLuPo*. Aż strach pomyśleć, co będzie następne: każą im łazić na patrole ze skutymi rękami, żeby Lud Pustyni i Puszczy mógł ich komfortowo i bez zbędnego ryzyka zaszlachtować czy ukamienować?
Wracając jednak do naszych polityków, którzy odpowiadają za bezpieczeństwo na granicy: dużo gadają, a mało robią. Problem jest jednak taki, że z samego gadania to wynika jedynie chuj wielki i bąbelki, tutaj trzeba działań. Działań konkretnych, zdecydowanych i mocnych, żeby nielegalni migranci stracili ochotę nawet na próby przedostania się do Polski, o szturmowaniu siłą nie mówiąc. I tak, mówię tu o umożliwieniu Straży Granicznej, wojsku i policji strzelania do tych, którzy starają się w jakikolwiek sposób sforsować granicę. Może jak kilku, kilkudziesięciu, czy nawet kilkuset co bardziej wyrywnych okazów Ludu Pustyni i Puszczy zginie lub odniesie rany to pozostali stwierdzą, że może jednak nie warto ryzykować, bo perspektywa ciepłego mieszkanka i sutego socjalu w Bundesrepublice jest daleka i mglista, a perspektywa oberwania kulą i spoczęcia w zimnym grobie w strefie przygranicznej bliska i kurewsko wyraźna.
Politycy jednakowoż wcale nie kwapią się do wydania takich rozkazów, wolą pierdolić o "wspieraniu obrońców ojczyzny", tudzież wziąć udział w konferencji prasowej na tle wojskowego sprzętu. Prawdopodobnie wezmą też udział w pogrzebie błogosławionej pamięci Mateusza. Pogrzebie na koszt państwa, z pełnym wojskowym ceremoniałem, który będzie okazją do pierdolnięcia jakiejś wzniosłej gadki i polansowania się. Rodzina poległego otrzyma jakieś odszkodowanie i wsparcie psychologiczne, błogosławionej pamięci Mateusz dostanie pośmiertnie awans i medal, a wojskowy trębacz zagra mu smutną melodię pieśni "Śpij kolego w ciemnym grobie".
A na koniec wypada mi zacytować fragment Pieśni XII błogosławionej pamięci pana Jana Kochanowskiego:
"A jeśli komu droga otwarta do nieba,
Tym, co służą ojczyźnie."
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* Popierdolone Ponad Ludzkie Pojęcie, całkiem udane tłumaczenie angielskiego terminu FUBAR, oznaczającego Fucked Up Beyond All Recognition