Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, dzieje nam się ostatnimi czasy w Najjaśniejszej a dzieje, aż szkoda, że nie mam czasu na odpowiednie opisanie i skomentowanie wszystkiego. Tradycyjnie zmuszony jestem ostrzec przed brzydkimi słowami zawartymi w tej notce - jeśli mierżą cię one to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Dotychczasowe rządy Najjaśniejszej sprawy onkologiczne traktowały raczej po macoszemu więc kurewsko się zdziwiłem gdy jedna z moich wiewiór wpadła dziś rano z informacją, że szef obecnego (nie)rządu, pan Donald Tusk, postanowił dać 3 miliardy złotych na raka. Zdumienie malujące się na mojej twarzy ewidentnie rozśmieszyło moją wiewiórę, więc szybko wyjaśniła, że kasa będzie nie na onkologię, jak zrazu pomyślałem, tylko na Telewizję Polską, od której oglądania można dostać raka mózgu. Co ciekawe: zatrudnienie w tejże instytucji ma znaleźć chamka Barbara Kurdej-Szatan, słynna z obrażania polskich służb strzegących granicy Najjaśniejszej przed nasyłanymi przez samodzierżcę Białorusi, pana Alaksandra Łukaszenkę, nielegalnymi migrantami z Ludu Pustyni i Puszczy. Na całe szczęście nie pracuję w Telewizji Polskiej bo musiałbym pierdolnąć papierami, swoje odejście motywując tym, że nie jestem sprzątaczem żeby ze szmatą pracować.
A skoro już temat mundurowych poruszyliśmy to zerknijmy sobie do maleńkiej miejscowości Wyczółki na terenie gminy Nurzec-Stacja, gdzie ostatnio banda nakurwionego gnojstwa zrobiła sobie imprezę, w czasie której znieważali i naruszyli nietykalność cielesną przejeżdżających akuratnie tamtędy wojskowych. Tryby machiny wymiaru sprawiedliwości ruszyły szybko, błyskawicznie przesłuchano 17 osób - znaczy się 17 żołnierzy. Afera się zrobiła jak sam skurwysyn i wreszcie lokomotywa naszego prawa najpierw powoli, jak żółw ociężale, ruszyła w dobrym kierunku ospale - i jej obsługa, to znaczy policja i prokuratura, niespiesznie zaczęła ustalać tożsamość agresywnej hołoty fikającej do naszych wojskowych. Osobistycznie mam nadzieję, że pracownicy wymiaru sprawiedliwości w końcu przestaną lizać się po odbytach i dopierdolą lewomyślnym przestępcom z górnej półki rozdzielnika.
Na aferę z aresztowaniem pana p.osła Marcina Romanowskiego spuszczę zasłonę miłosierdzia, bo jest to totalna kompromitacja zarówno obecnego (nie)rządu, jak i Prokuratury Krajowej, sprowadzająca Najjaśniejszą do poziomu Białorusi czy Rosji - bo to w tego typu krajach aresztuje się ludzi chronionych immunitetem. Osobistycznie uważam, że jeśli tak ma wyglądać przywracanie praworządności i porządku po poprzednich rządach to chyba lepiej będzie jak zostanie dotychczasowy rozpiździaj. Było może ciut chujowo, ale przynajmniej w miarę stabilnie - a teraz to naprawdę chuj jeden wie czego się po tym (nie)rządzie spodziewać. Na wiele dobrego bym jednakowoż nie liczył.
Do kompromitacji obecnego (nie)rządu śmiało mogę zaliczyć firmowany przez minister klimatu i środowiska, panią Paulinę Hennig-Kloskę, pierdolnik z butelkomatami. Otóż Związek Socjalistycznych Republik Europejskich nakazał jakiś czas temu przymocowanie na stałe zakrętek do butelek. Jest to rozwiązanie straszliwie niewygodne i bardzo wkurwiające - ale to jeszcze nie koniec zabawy. Otóż od przyszłego roku wszystkie butelki, zarówno te szklane, jak i plastikowe, mają być kaucjowane - to znaczy przy zakupie produktu w butelce będziemy dopłacać złotówkę od sztuki, ale będziemy mogli tego zyla odzyskać po wjebaniu pustej butelki do specjalnych butelkomatów. Proste, nie? Ale przecież politycy nie byliby sobą gdyby nawet najłatwiejszej rzeczy nie spierdolili: otóż butelkomaty będą, i owszem, przyjmować butelki - tyle tylko, że bez zakrętek. Co zatem mają robić klienci? Ekologicznie nie odrywać i być stratnymi złotówkę na każdej niezwróconej butelce, czy jednak odrywać i odzyskiwać moniaka? Ludzie zazwyczaj lubią odzyskiwać pieniądze więc zakładam, że butelki będą zwracać. Pozostaje tylko pytanie: co z zakrętkami? Osobistycznie mam jeden pomysł, ale wymagałby on, poza nakrętkami, lateksowych rękawiczek, jakiegoś dobrego środka poślizgowego i minimalnej choćby współpracy ze strony forsujących rozmaite "proekologiczne" kretynizmy polityków - chociaż mam wrażenie, że nie byliby oni specjalnie zachwyceni efektami tegoż pomysłu i wynikającymi z tychże efektów wizytami na oddziałach chirurgiczno-proktologicznych.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego