3.09.2024 znowu Campus, oraz Bundesrepublika......
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, nawyrabiało się znowuż w Bundesrepublice, a i w Najjaśniejszej też jest ciekawie. Jak zwykle ostrzegam przed nieparlamentarnym słownictwem - jeśli brzydzi cię ono to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Organizowany przez Milicję (przepraszam: Koalicję) Obywatelską, a firmowany przez prezydenta Warszawy, pana Rafałka Trzaskowskiego, Campus Polska Przyszłości jakoś nie ma najlepszej passy. Przyjebali się do niego ludzie, że wbrew głoszonym hasłom o unikaniu mowy nienawiści uczestnicy bardzo chętnie śpiewali o jebaniu PiS-u, krytykowali go za kilka innych rzeczy - aż wreszcie ktoś złośliwie postanowił sprawdzić, skąd biorą się pieniądze na zorganizowanie imprezy. I tu wyszły ciekawe rzeczy bo pokazało się, że spęd sponsorują m.in. samorządy, rzekomo w zamian za reklamę. Twórcy Campusu Polska Przyszłości zarzekali się, że żadnych publicznych pieniędzy nie biorą, ale mam niejasne wrażenie, że kasa od samorządów jest właśnie kasą publiczną, w formie podatków i innych danin zapierdoloną przez samorządy obywatelom zamieszkałym na ich terenie. Być może takie działanie zarówno samorządowców, jak i organizatorów, jest nawet legalne, aczkolwiek osobistycznie sądzę, że jest co najmniej mocno wątpliwe z moralnego punktu widzenia. No, ale jak w grę wchodzą kasa z polityką to chuj z moralnością.
Ale zostawmy już Najjaśniejszą i odwiedźmy sobie Bundesrepublikę, bo tam się znowuż takie cuda na kiju odwalają, że aż szkoda byłoby o nich nie wspomnieć i trzech szekli komentarza nie zostawić. Całkiem niedawno w Solingen 26-letni Syryjczyk, pan Issa al H., zaszlachtował trójkę osób na festynie z okazji 600-lecia miasta. Wczoraj z kolei w okolicy stacji kolejowej w Sarstedt w Dolnej Saksonii
35-letni Irakijczyk zasztyletował 61-letniego właściciela hotelu w którym został zakwaterowany. Wyraźnie więc widać, że "ubogacanie kulturowe Niemiaszków przez Lud Pustyni i Puszczy idzie na pełnej kurwie, bez zwalniania na zakrętach.
Nic więc dziwnego, że w wyborach do landtagu Turyngii, czyli takiego lokalnego sejmiku wojewódzkiego, wygrała głosząca hasła antymigranckie partia Alternative für Deutschland, poparta przez niecałe 33% głosujących. Proimigranccy lewomyślni towarzysze z Die Linke zaliczyli za to historyczne pierdolnięcie o glebę - w poprzednich wyborach mieli 31%, w tych uzyskali 13,1%. W Saksonii Alternative für Deutschland uzyskała wynik 30,6%, notując ponad trzyprocentowy wzrost w stosunku do poprzednich wyborów. Wyraźnie więc widać tendencje antyimigranckie w sympatiach Niemiaszków, którzy właśnie dają dowód na to, że promowana przez rozmaitych lewomyślnych Willkommenskultur* właśnie się fatalnie wyjebała i sobie głupi ryj rozwaliła. A jebła przy wydatnej pomocy samego Ludu Pustyni i Puszczy, który naprawdę kurewsko się postarał żeby obywateli Bundesrepubliki do siebie w maksymalny sposób zniechęcić. Niemiaszki, pomimo prowadzonych przez towarzyszy naprawdę poważnych akcji indoktrynacyjnych, jednak się zblokowali i przestali głosować na lewomyślnych wyznawców multikulti, ewidentnie dostrzegając, że do niczego dobrego to Bundesrepubliki nie doprowadziło. Osobistycznie mam wrażenie, że jeśli niemieckie rządy nie zmienią samobójczej polityki migracyjnej, to za kilka lat obywatele Bundesrepubliki będą gotowi zagłosować na samego diabła, jeśli tylko zdecyduje się wystartować w wyborach z hasłami przeciwko Ludowi Pustyni i Puszczy. Nie byłby to zresztą jedyny przypadek wybrania przez Niemiaszków kogoś, kto obiecuje powrót Niemiec do wielkości, oferując przy okazji ostateczne rozwiązanie kwestii osób obcych etnicznie. Pytanie brzmi: czy Niemiaszki po raz drugi z własnej woli odpierdolą światu taki numer? Ewentualnie: czy nie zostaną do odjebania czegoś takiego zmuszeni okolicznościami?
A na koniec, żeby tak całkiem poważnie nie było, mały szmonces:
Po dojściu do władzy towarzysza Adolfa H. w niemieckich sądach niemal zabrakło nowych spraw.
Żydzi nie występowali przeciwko Żydom, bo nie chcieli się ze sobą kłócić w tych trudnych czasach.
Niemcy nie wytaczali procesów sądowych przeciwko Żydom, żeby nie wypucować się, że robili z nimi interesy.
Żydzi nie składali pozwów przeciwko Niemcom, gdyż Żydzi nie mieli absolutnie żadnych szans na wygranie sprawy.
A Niemcy przestali składać pozwy przeciwko innym Niemcom, bo jak tu bez dobrego prawnika wygrać w sądzie?
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* koncepcja zakładająca pozytywne nastawienie wszystkich do migrantów