26.05.2023 lewomyślna propaganda...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, narobiło się znowuż na zachodzie. Z góry ostrzegam, że będzie krótko i plugawie więc jeśli nie masz melodii na wulgaryzmy to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Nachalna propaganda Ludu Alfabetu, faworyzowanie jego członków i tępienie normalności wkurwia mnie już od dłuższego czasu. Kolejny przykład walki lewomyślnych z normalnością wyniuchały moje angielskie wiewióry. W Skarlałej (dawniej Wielkiej) Brytanii jest sobie miasto Oksford, a w nim znajdują się liczne szkoły średnie. W jednej z nich uczył matematyki pan Joshua Sutcliffe. A czemu już nie uczy? A bo został dyscyplinarnie wyjebany, a gratisowo dostał jeszcze sądowy zakaz wykonywania zawodu nauczyciela. Można by się spodziewać, że pan Joshua Sutcliffe niewąsko musiał narozrabiać - a on po prostu pochwalił grupę dziewczyn słowami "dobra robota dziewczyny". Miał jednak pecha bo w grupie uczennic była jedna słabosilna psychicznie i zindoktrynowana przez Lud Alfabetu do tego stopnia, że wydawało jej się, że jest płci męskiej - i właśnie ona zaczęła kręcić aferę, która skończyła się dla nauczyciela dyscyplinarką i zakazem wykonywania zawodu. Osobistycznie uważam, że że cała sytuacja jest kretyńska a dziewczyna powinna przestać słuchać Ludu Alfabetu i poszukać pomocy psychiatrycznej. Skoro mężczyznę uważającego się za Napoleona wysyła się do specjalisty od zaburzeń psychicznych to czemu tego samego nie robi się z dziewczyną uważającą się za faceta? Mało tego: są tacy, którzy twierdzą, że taka osoba jest całkowicie zdrowa i żadnej pomocy nie potrzebuje - a nawet, że powinna być dumna ze swojej przypadłości. Dla mnie jest to patologia, jeszcze chwilą a lewomyślni zaczną ludziom wmawiać, że należy być dumnym ze złapania zapalenia płuc czy innego wirusowego zapalenia wątroby - niektórym już wmówili, że należy być dumnym z chorobliwej otyłości.
Zerknijmy sobie teraz na najnowsze pomysły tfu!rców serialu "Wiedźmin", którzy przechodzą już samych siebie w serwowaniu widzom lewomyślnej propagandy. Po melatoninowym wzbogaceniu kilku ważnych postaci, które w książkach Andrzeja Sapkowskiego, na motywach których serial teoretycznie powstaje, były białe - przyszła teraz kolej na chamskie wciśnięcie wątku Ludu Alfabetu. Otóż według tfu!rców bard Jaskier, największy bawidamek i jebaka w całym wiedźmińskim uniwersum, przed którym "bezpieczne były (...) jeże i te kobiety, które wlazły na sam czubek wysokiego drzewa" (że zacytuję fragment "Wieży jaskółki"), nagle pokazał się biseksualny i odnalazł swoją wielką miłość w postaci Radowida, brata króla Redanii, Vizimira. Co prawda w książkach Radowid nie był bratem króla Vizimira tylko jego synem, a ponadto był mocno niepełnoletni - ale tfu!rcom takie detale jak niezgodność z książkowym oryginałem zupełnie nie przeszkadzają. Przy czym showrunnerka netflixowego "Wiedźmina", pani Lauren Hissrich, dalej pierdoli, że trzeci sezon tej szmiry będzie się wiernie trzymał książkowego pierwowzoru. Z moich obserwacji wynika jednakowoż, że "srały kikimory, będzie wiosna, będzie trawka wyżej rosła" - czyli chuj prawda, tfu!rcy dalej będą forsować swoje poronione koncepcje zamiast wiernie i porządnie zekranizować doskonałe książki.
Osobistycznie uważam, że polski serial "Wiedźmin", chociaż był dziełem kiepskim*, mało wiernym prozie Andrzeja Sapkowskiego, ze śmiesznym budżetem, tragicznymi efektami specjalnymi, fatalną choreografią walk, tragicznymi kostiumami, płytkimi dialogami, to jednak był sporo lepszy od tego netflixowego barachła. Współczesny "Wiedźmin", chociaż ma większy budżet, lepsze efekty i dobre sceny walki, to jednak powtarza całą resztę wad polskiej produkcji, a niektóre nawet multiplikuje. A dodatkowo bez sensu i na siłę wpierdala do opowieści osoby melatoninowo wzbogacone i Lud Alfabetu.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* w zdecydowanej większości. Był jeden dobry odcinek (czwarty, zatytułowany "Smok") w którym dużo było Sapkowskiego a mało wymysłów filmowców; w tymże odcinku była jedna doskonała scena: smok Villentretenmerth w ludzkiej postaci (naprawdę świetna rola pana Andrzeja Chyry) rzuca monetę wywołując tym obwał skał