20.10.2022 syf od Iranu po Wyspy...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, znowuż się dzieje na świecie. Z góry uprzedzam, że będą przekleństwa więc jeśli masz wrażliwe oczęta to skończ lekturę >>>tutaj<<<. Aha, i ciut dłużej będzie - żeby nie było, że nie ostrzegałem.
Burdel, który Rosjanie zrobili na Ukrainie, zdecydowanie dominuje w przekazie medialnym i dość mocno zagłusza wiadomości o pierdolniku, który Irańczycy właśnie robią w Islamskiej Republice Iranu. Cały jebnik zaczął się od tego, że tamtejsza policja moralności utrupiła 22-letnią panią Mahsę Amini za to, że spod chusty mającej zakrywać włosy wystawało jej kilka kosmyków. Już wcześniej sytuacja w Iranie była dość gęsta, gdyż sporej części społeczeństwa obrzydła szyicka władza ajatollahów w tym teokratycznym kraju - a to, że lokalne służby z błahego powodu zajebały młodą, ładną dziewczynę, dodatkowo podgrzało atmosferę i stało się przyczynkiem masowych protestów. Sytuację dodatkowo zaogniają działania stróżów prawa, którzy latają jak pojebani i tłuką ludzi - przy czym poniekąd można zrozumieć, że napierdalają protestujących, ale zdarza im się także wpadać, na ten przykład, do szkół i tamże spuszczać wpierdziel uczniom. Tydzień temu banda "stróżów moralności" wlazła do liceum w mieście Ardabil i kazała dziewczynom śpiewać hymny pochwalne na cześć głowy państwa, pana Alego Chameneiego - a jak ktoś śpiewać nie chciał to obrywał. A że niemuzykalnych buntowniczek było trochę, to lokalny szpital miał tego dnia mnóstwo niepełnoletnich pacjentek. Należy przy tym wspomnieć, że tamtejsze służby się w tańcu nie pierdolą i jak już używają siły, to nie są to delikatne klapsy na pupę, tylko regularny wpierdol, bardzo często z wykorzystaniem środków przymusu bezpośredniego, więc lekarze z ardabilskiego szpitala mieli pełne ręce roboty. Prawdziwym cudem jest, że nie udało im się uratować tylko jednej ofiary brutalności policji, 16-letniej Asry Panahi, która rozstała się z tym światem dzień po laniu. Lokalni urzędnicy twierdzą, że służby nie mają nic wspólnego ze śmiercią dziewczyny i na dowód tego pokazali nagranie, w którym rzekomy wujek denatki oświadcza, że zmarła ona z powodu wrodzonej wady serca. Osobistycznie sądzę, że każda władza teokratyczna, niezależnie od wyznawanej religii, jest zła - a już mieszanie religijnego fanatyzmu z władzą niemal absolutną jest kretyństwem najwyższego rzędu.
Ale zostawmy już Iran, zerknijmy sobie do Skarlałej (dawniej Wielkiej) Brytanii - bo tam też całkiem niezły burdel nastał. Otóż po licznych skandalach do dymisji podał się tamtejszy premier, pan Boris de Pfeffel Johnson. Na jego miejsce wskoczyła pani Mary Elizabeth Truss. I wszystko miało być pięknie, nowa szefowa rady ministrów już miała już swój rząd i plan odrodzenia gospodarki po koronawirusowych lockdownach - i nagle chuj w bombki strzelił. Pokazało się, że pan Kwasi Kwarteng, minister finansów który tenże plan opracował, wkurwił świat finansjery ogłaszając koncepcję obniżenia podatków i jednoczesnego zadłużenia kraju. Wkurwione rekiny świata biznesu uprzejmie poprosiły panią premier, żeby wypierdoliła pomysłodawcę i wzięła sobie kogoś znającego się na ekonomii - co też pani Mary Elizabeth Truss zrobiła. Wakującą nagle posadę zgarnął pan Jeremy Hunt, nie dbając o to, że lewomyślni mogą oskarżyć go o rasizm*. Nowy minister finansów odwołał praktycznie cały plan swojego poprzednika - ale gówno to dało, bo niemal cały brytyjski świat polityczno-finansowy stwierdził, że rząd, który chwilę po powstaniu już zmienia skład i plany to rząd chujowy. W tak zwanym międzyczasie pokazało się bowiem, że mająca hinduskie korzenie pani Suella Braverman, pełniąca w rządzie pani Mary Elizabeth Truss funkcję ministra spraw wewnętrznych, nie wytrzymała nerwowo, zrobiła z igły widły a z gówna dramat - i po popełnieniu niedużego w sumie błędu zrezygnowała z pracy. Obecna pani premier też nie zdzierżyła i półtora miesiąca po objęciu urzędu stwierdziła, że ona to wszystko pierdoli, w takich warunkach nie da się normalnie pracować - i też podała się do dymisji. Osobistycznie uważam, że politykę można porównać do sportów drużynowych - choćbyś był super zajebisty to sukcesu nie osiągniesz jeśli cała reszta ekipy jest chujowa. A o byłej już premier Skarlałej (dawniej Wielkiej) Brytanii, pani Mary Elizabeth Truss, można sporo rzeczy powiedzieć - ale akurat nie to, że jest super zajebista. Być może ma dary, którymi ją dobre bogi obdarzyły - ale dobieranie sobie współpracowników do nich nie należy.
Moje stacjonujące w Bundesrepublice wiewióry donoszą, że w mieszczącym się w gminie Groß Strömkendorf hotelu "Schäfereck" wybuchł pożar. I można by to nawet uznać za wypadek, gdyby nie to, że byli tam zakwaterowani uchodźcy z Ukrainy, a na ścianie obok wejścia ktoś namalował swastykę. Moje wiewióry twierdzą, że pomimo zapachu spalenizny w powietrzu dało się wyczuć charakterystyczny smrodek onuc. Na całe szczęście w pożarze nikt nie zginął ani nie został ranny - zarówno uchodźcy, jak i personel, zdążyli spierdolić przed ogniem.
Führer Bundesrepubliki, towarzysz Olaf Scholz, przed spędem szyszkowników Związku Socjalistycznych Republik Europejskich w Brukseli pierdolnął sobie przemówienie. Moje wiewióry twierdzą, że media się zachwycają: Führer pocisnął Rosji i tak strasznie pokazał panu Władimirowi Władimirowiczowi Putlerowi (przepraszam: Putinowi). Ponieważ nie jestem fanem choroby gardła (przepraszam: języka niemieckiego) to poprosiłem wiewióry, żeby mi na ludzką mowę przełożyły wypowiedź towarzysza Olafa Scholza. Jeśli czegoś w tłumaczeniu nie poputały to ciężko powiedzieć, że Führer coś Rosji strasznie pokaże - a jeszcze ciężej uwierzyć, że pan Władimir Władimirowicz Putler (przepraszam: Putin) coś strasznie zobaczy. Osobistycznie uważam, że była to zwykła politykierska gadka - przy czym faktycznie w ciut ostrzejszym tonie, towarzysz Führer Olaf Scholz po raz chyba pierwszy sprawiał wrażenie niechętnego Rosji polityka a nie przestraszonego kundelka gotowego służyć na dwóch łapkach i z wywieszonym językiem.
A na koniec notki jeszcze na chwileczkę zerkniemy sobie do Federacji Rosyjskiej. Otóż pokazało się, że do coraz liczniejszego grona niezadowolonych z mobilizacji dołączyli baszkirscy nacjonaliści, którzy otwarcie nawołują do podpalania urzędów federacyjnych i ośrodków wojskowych, a przy okazji do wywalczenia niepodległości z bronią w ręku. Powoli zaczyna wyglądać na to, że pan Władimir Władimirowicz Putler (przepraszam: Putin) zamiast wskrzesić rosyjskie imperium to jego zaczątek własnym sumptem i własnymi pomysłami rozpierdoli, wpędzając Rosję w biedę i pozbawiając ludności, terytoriów i sojuszników. W czym niech mu dobre bogi pomogą.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* albowiem pan Jeremy Hunt jest biały a jego poprzednik, pan Kwasi Kwarteng, jest melatoninowo wzbogacony - co absolutnie nie powinno dziwić gdyż jego rodzice pochodzą z Ghany.