Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, zadziało się znów na świecie. Tym razem będzie w miarę krótko i bez nadmiernego bluzgania* - jeśli innej poetyki oczekujesz to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Jeden z deputowanych Dupy (izwinitie: Dumy) Państwowej Federacji Rosyjskiej, niejaki pan Oleg Wiktorowicz Morozow, był uprzejmy wydalić ze swojego międzyusza stwierdzenie, że "terrorystyczny atak na most jest równoznaczny z wypowiedzeniem wojny bez zasad". To skurwysyn w dupsko kolczastym kaktusem pierdolony, on sądzi, że armia, która bez wypowiedzenia wojny zaatakowała suwerenny kraj, ostrzeliwała obiekty cywilne, torturowała i mordowała zarówno jeńców jak i cywilów, gwałciła kobiety i dzieci oraz hurtowo popełniała najrozmaitsze inne zbrodnie wojenne - robiła to wszystko według zasad? Jakich, kurwa mać, i dla kogo, że tak grzecznie zapytam? Chyba dla bandytów, swołoczy, enkawudzistów i innych degeneratów. No, chyba, że wszystkie te wojenne zbrodnie są zawarte w rozdziale "Wskazówki prowadzenia ataku i okupacji" w poradniku "Zasady Prowadzenia Wojny dla Żołnierzy Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej" - o ile tak jest to ja bardzo przepraszam, zwracam honor i wszystkie zarzuty wobec pana Olega Wiktorowicza Morozowa, dotyczące zarówno pochodzenia, jak i niestandardowych preferencji seksualnych, kurcgalopkiem wycofuję.
Ale zostawmy już Rosję, bo mi się ciśnienie podnosi a tu godzina się robi późna i czas się powoli przed snem wyciszać. Zerknijmy sobie do Uniwersytetu w Westminster. Uczelnia ta, słynąca z multikulti, tolerancji, antyrasizmu i otwartości, znajduje się w Londynie, mieście słynącym z multikulti, tolerancji, antyrasizmu i otwartości - a sam Londyn jest stolicą Skarlałej (dawniej Wielkiej) Brytanii, słynącej z multikulti, tolerancji, antyrasizmu i otwartości. Wszystko jest tam tak multikulti, tolerancyjne, antyrasistowskie i otwarte, że pisząc ten tekst sam tym multikulti, tolerancyjnością, antyrasizmem i otwartością prześmierdłem - a i wy, czytając, też zapewne otworzyliście swe serca na krzywdy, których biedni kolorowi, a zwłaszcza czarni, doznawali przez całą historię od tych opresyjnych białych, od tysiącleci będących wszak faszystami, rasistami i białymi supremacjonistami myślącymi tylko o tym, jakby tu biednych murzynów w siatki połapać, w łańcuchy pozakuwać i na jakąś arenę albo plantację wpierdolić. I dlategoż zapewne równie dobrze jak ja zrozumiecie decyzję słynącego z multikulti, tolerancji, antyrasizmu i otwartości grona pedagogicznego University of Westminster, że na wydarzenia związane z obchodami Miesiąca Historii Czarnych (w oryginale: Black History Month) zgodnie z panującą na uczelni doktryną multikulti, tolerancji, antyrasizmu i otwartości, biali studenci wpuszczani nie będą.
Dobra, kończę to pierdolenie zanim od multikulti, tolerancji, antyrasizmu i otwartości zarzygam sobie klawiaturę, ekran, głośniki, myszkę, stół i połowę podłogi. Osobistycznie uważam, że niewpuszczanie kogoś na wydarzenie z powodu koloru skóry jest zwykłym, kurwa, rasizmem - niezależnie od tego, czy skóra niewpuszczonego ma kolor biały, żółty, beżowy, czarny, złoty, sraczkowaty czy w kratkę.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* aczkolwiek w tej notce poruszam tematy dość mnie irytujące, więc określenie "bez nadmiernego bluzgania" oznacza, że to z mojego punktu widzenia ilość wulgaryzmów nie wychodzi poza normy dla tychże tematów wyznaczone - jednakowoż dla ciebie może ona być za wysoka. Tak tylko uprzedzam, żeby nie było, że nie uprzedzałem.