Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, porobiło nam się znowuż w Europie. I to tak się porobiło, że znów zmuszony jestem do posłużenia się w tej dłuższej notce słowem publicznym więc jeśli wyklinanie źle wpływa na perystaltykę twych jelit to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Zanim jednakowoż przejdziemy do spraw bieżących to zrobimy sobie małą podróż w czasie. Otóż cztery lata temu wyraziłem swoje szczere zdumienie tym, że parlament Związku Socjalistycznych Republik Europejskich poparł wniosek europ.osłów rządzącej ówcześnie w Najjaśniejszej partii Populizm i Socjalizm (przepraszam: Prawo i Sprawiedliwość), z którą to partią banda eurokratów była mocno skonfliktowana i której przy każdej okazji starała się robić ziaziu i konkretnie wbrew. Wniosek ten dotyczył uprzątnięcia Bałtyku z zalegających w nim śmieci z okresu II wojny światowej, znaczy się wraków z paliwem i smarami, amunicji, tudzież rdzewiejących pojemników z bronią chemiczną - tym dziwniejsze więc jest, że z tym proekologicznym wnioskiem wystąpili członkowie bandy pana Jarosława Kaczyńskiego, a nie Arbuzy*. Cztery lata, jako się rzekło minęły - i co? Ano chujów sto, jakoś nie obiła mi się o uszy informacja o zorganizowanej akcji deburdelizacji Morza Bałtyckiego, czasami tylko doraźnie saperzy marynarek wojennych krajów zainteresowanych rozkurwią jakąś minę, jeśli przypadkiem ktoś im podpierdoli, że taka niespodzianka zagraża żegludze. A poza tym cisza, spokój, ryby pływają i mewy srają. Osobistycznie uważam, że brak oczyszczenia Bałtyku z drugowojennych pozostałości jest kolejnym dowodem na bezsensowność i niewydolność eurokołchozu - bo nawet jeśli ojroparlament raz na ruski rok przyjmie jakąś pożyteczną uchwałę to i tak gówno z tego zazwyczaj wynika, oraz chuj wielki i bąbelki. Co ciekawe: bumagi durne, nonsensowne, lub utrudniające ludziom normalną egzystencję, wchodzą w życie z niepokojącą regularnością, co stanowi kluczowy dowód na potwierdzenie mojej tezy, że jeśli Związek Socjalistycznych Republik Europejskich nie zmieni się w Unię Europejską to należy z niego wypierdalać póki jeszcze można.
No, ale czas leci a pejsachówka się kończy - a nam pora przyjrzeć się sprawom z grubsza bieżącym, które powinienem opisać i skomentować wczoraj, ale przez cały dzień byłem tak zalatany, że ledwo jedno zdanie zdążyłem napisać, a i tak położyłem się spać dopiero po 2:00 w nocy. Kojfnął nam pan papieZ Franciszek w zeszłym tygodniu (pisałem o sprawie w notce z 23 kwietnia), a wczoraj był jego pogrzeb. Delegacje z niemal całego globu wbiły się w żałobne ancugi** i kurcgalopkiem pognały do Watykanu, coby po chrześcijańsku pożegnać umarłego. Przybyli też przedstawiciele Najjaśniejszej - i takiej gańby*** nam na cały świat narobili, że aż hadko**** było patrzeć. Pan Beksa Lala (przepraszam: Szymon Hołownia), zajmujący urząd marszałka sejmu, telefonem komórkowym napierdalał sobie w czasie pogrzebu selfiaczki niczym planująca zostać instagramową modelką gimnazjalistka - tyle dobrego, że te słitfocie bez dziubka były. To samo zresztą robił p.osioł z ramienia Koalicji Obywatelskiej, pan Roman Giertych, o którym już w 1970 roku wspominał napis w damskiej ubikacji w polskiej komedii "Rejs"*****. Pan Beksa Lala (przepraszam: Szymon Hołownia), tym razem do spółki z panem Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, lekką porutę jeszcze raz uczynili. Według moich obserwujących wydarzenie wiewiór sytuacja wyglądała tak, jakby pomienieni panowie, mało gramotnymi będąc, nie potrafili rozczytać podpisów znajdujących się przy siedzeniach i na cudze miejsca własne dupska usadzili. Gdy się jednakowoż prawowici właściciele objawili to, i tu moje wiewióry są zgodne, zarówno pan Beksa Lala (przepraszam: Szymon Hołownia), jak i pan Władysław Kosiniak-Kamysz, bardzo politycznie się zachowali, po zwróceniu im uwagi odwłoki swe zwlekli i się nie wykłócali, "dyć jo żech tu siedział" gromko nie krzykali, jeno zmyli się jak niepyszni i własne krzesła, cudem albo przypadkiem znalezione, zajęli. Na tle pozostałych członków polskiej delegacji bardzo pozytywnie wypadł z łaski Prezesa i woli ludu prezydent Najjaśniejszej, pan Andrzej Duda, który nic głupiego ani niestosownego, nieprzystającego do powagi miejsca i uroczystości, nie zrobił.
A na koniec notki rozwiązanie zagadki, która od dłuższego czasu mnie nurtowała, a której rozpracowanie zleciłem swoim wiewiórom: czemu do kościołów chodzi coraz mniej ludzi? Wiewióry poniuchały, posłuchały - i odpowiedź znalazły. Otóż pokazało się, że jak ludzie popatrzą na to, co się dzieje dookoła, to już się piekła nie boją.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego
* dla tych co nie wiedzą lub zapomnieli: Arbuzami nazywam wszelakiej maści Zielonych, z racji ich bliźniaczego wręcz podobieństwa do tych posilnych owoców - z zewnątrz cienka skórka zielona jak ogórek, wewnątrz gruba warstwa miąższu czerwonego niczym robotniczy sztandar
** to po śląsku, oznacza garnitur
*** to też po śląsku, oznacza wstyd lub hańbę
**** a to, tak dla odmiany, po staropolsku: krępująco, nieprzyjemnie
***** starszym czytelnikom tłumaczyć zapewne nie muszę bo doskonale wiedzą o jaką scenę z tej kultowej komedii mi chodzi, młodszym zaś pokrótce wyjaśnię, że pada tamże tekst "głupi KaOwiec". A kim był kaowiec to już możecie się dowiedzieć we własnym zakresie - podpowiem tylko, że nie członkiem Koalicji Obywatelskiej, bo jej w tamtym czasie nie było