10.01.2024 nowojorskie tunele...
Szalom ludzie prawowierni, kozy, goje, gojki i ty, księże proboszczu. Aj waj, ależ się w Nowym Jorku zadziało. Od razu informuję, że notka będzie krótka i z sanitarną ilością brzydkich słów - jeśli jednakowoż nawet taka liczba jest dla ciebie zbyt duża to skończ lekturę >>>tutaj<<<.
Kilku moich drogich Czytelników zwróciło się do mnie z informacją o nowojorskich sekretnych tunelach pod synagogą, względnie z pytaniami o te tunele. Ja tutaj żadnej sensacji nie widzę, a możliwe wyjaśnienie tej sprawy podam szmoncesem:
W latach pięćdziesiątych sprowadził się do Izraela 30-letni Icek Szmul. Wcześniej mieszkał w Polsce, w Łodzi; przeżył niemiecką agresję, przeżył getto w Litzmannstadt, przeżył wyjazd do obozu w Auschwitz. W Izraelu zamieszkał sobie w małym domku na przedmieściach Jerozolimy, ułożył sobie życie, znalazł kolegów, w tym Szlomo Rozenbluma, który również pochodził z Łodzi. Pewnego wczesnego poranka nasz Icek usłyszał walenie do drzwi, zerwał się z łóżka, otworzył drzwi - a tam Szlomo nerwowo przestępuje z nogi na nogę, a skoro tylko zobaczył Icka to krzyknął "Spierdalamy, pogrom!", i zaczął biec. Ledwo rozbudzony Icek, pomny na swoją nieciekawą przeszłość, bez namysłu zaczął biec za nim. Po dłuższej jednak chwili opamiętał się i krzyknął do kolegi "Szlomo, jaki pogrom, przecież jesteśmy u siebie, w Izraelu!". Szlomo zwolnił bieg, po chwili się zatrzymał, spojrzał na Icka i powiedział "Wiem, ale nie wolno stracić czujności i przestać trenować".
Innym wyjaśnieniem może być stara, jeszcze przedwojenna, historia opowiedziana mi pewnego razu przez goszczącego w Najjaśniejszej nowojorskiego cadyka:
W początkach lat trzydziestych pewien rabin przechadzał się po Nowym Jorku. Zapatrzył się niestety na drapacze chmur i nieopatrznie wyszedł na ulicę. Do rzeczywistości przywrócił go klakson i przeraźliwy pisk opon hamującej taksówki. Rabin, na swoje szczęście, zdążył odskoczyć na chodnik unikając potrącenia, ale w czasie tegoż skoku wypadła mu z kieszeni ćwierćdolarówka i z głośnym brzękiem potoczyła się wprost do studzienki kanalizacyjnej. Rabin, dziękując Najwyższemu za ocalenie, zaczął jednocześnie biadać nad utraconą monetą. Usłyszeli to będący w okolicy starozakonni i od tego czasu nowojorscy Żydzi kopią tunele szukając zgubionego pieniążka.
Pozdrawiam ze Wspanialewa Górnego